Mężczyzna zmarł podczas policyjnej interwencji w Strzegomiu na Dolnym Śląsku. 37-latek uciekał przed funkcjonariuszami. Ci, by go zatrzymać, zastosowali chwyty obezwładniające. Chwilę później mężczyzna przestał oddychać.
Do tragedii doszło w sobotę, 31 maja, na terenie Strzegomia.
Policja otrzymała wezwanie - za pośrednictwem Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego - około godz. 23:30. O interwencję prosił jeden z mieszkańców bloku w Strzegomiu. Mówił, że po korytarzu biega mężczyzna, prawdopodobnie z problemami zdrowotnymi natury psychicznej i zakłóca spokój innym lokatorom.
Jak relacjonuje asp. Magdalena Ząbek, oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Świdnicy, policjanci pod wskazanym adresem zastali 37-latka, wobec którego podejmowane były już wcześniej interwencje.
"W trakcie rozmowy zachowywał się on irracjonalnie, dlatego wezwany został zespół pogotowia ratunkowego w celu wykonania konsultacji przez lekarza. Mężczyzna ten nie wykonywał żadnych poleceń, a w pewnym momencie zaczął uciekać i wybiegł z budynku" - relacjonuje na platformie X asp. Ząbek.
Policjanci zatrzymali go, używając chwytów obezwładniających, a następnie założyli kajdanki na ręce.
"Chwilę później zaczął on tracić funkcje życiowe i przestał oddychać. Policjanci niezwłocznie przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej, którą po kilku minutach przejęli ratownicy medyczni z wezwanego wcześniej na miejsce zespołu pogotowia ratunkowego. Niestety, nie udało się przywrócić funkcji życiowych mężczyzny" - informuje asp. Magdalena Ząbek.
Komendant Powiatowy Policji w Świdnicy polecił wszcząć czynności mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy.
"Pierwsze wyniki pracy policyjnych komórek kontrolnych nie wykazały nieprawidłowości w podejmowanych przez funkcjonariuszy działaniach. Więcej informacji będziemy mogli przekazać po ich kompleksowym zakończeniu" - przekazała w poniedziałek, 2 czerwca as. Zabek.