Premier zdecydował o przekazaniu specjalnych środków w związku z pożarem w podwarszawskich Ząbkach – przekazał rzecznik rządu Adam Szłapka. Jak dodał, informacje o skali pomocy będą możliwe po oszacowaniu szkód. Zapewnił, że nikt, kto został poszkodowany w tym pożarze, nie zostanie pozostawiony sam.

Premier zdecydował o uruchomieniu specjalnych środków w tej sprawie, ale żeby mówić o skali, to muszą być oszacowane dokładne szkody - powiedział rzecznik rządu. Konkretne informacje o tym, jak ta pomoc będzie wyglądała, będą przekazane po oszacowaniu wszelkich szkód - dodał.

Podkreślił, że na miejsce jedzie szef MSWiA Tomasz Siemoniak oraz szef kancelarii premiera Jan Grabiec.

Zaznaczył, że rząd jest w kontakcie z burmistrz Ząbek, która zbiera już pierwsze wnioski o doraźne wsparcie do 8 tysięcy złotych dla osób poszkodowanych.

"Możemy mówić o dużym szczęściu w tym nieszczęściu"

Na temat pożaru, do jakiego doszło w podwarszawskich Ząbkach, wypowiedział się w Radiu RMF24 starszy brygadier Paweł Frątczak, były doradca i rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. Jak twierdzi gość Tomasza Terlikowskiego, takie pożary są szczególnie groźne dla życia ludzi. Na dziesięć osób, które giną w pożarach w Polsce, aż osiem ginie we własnych mieszkaniach. To świadczy o tym, że zapominamy o tym, że tam, gdzie żyjemy, również może być niebezpiecznie - powiedział.

Jak twierdzi Frątczak, istnieje wiele utrudnień, które uniemożliwiają szybkie powstrzymanie takiego pożaru. Palna konstrukcja więźby dachowej spowodowała, że ten pożar nie tylko przy wysokiej temperaturze zewnętrznej, ale również sporej temperaturze powietrza oraz wiatru zaczął się bardzo szybko rozprzestrzeniać - mówił Frączczak.

Zdaniem starszego brygadiera, pożar rozprzestrzenił się stopniowo, w sposób mało widoczny, co uniemożliwiało szybką reakcję na zagrożenie. Nie jest tak, że od razu powstaje wielki ogień, czy nie wiadomo, jak dużo wytwarza się dymu na skutek spalania różnego rodzaju materiałów - zaznaczył.

Ekspert twierdzi, że mieszkańcy budynku będą mogli w najbliższym czasie do niego wrócić. Miałoby to miejsce w asyście wyspecjalizowanych do tego zadania służb. Mieszkańcy do tej części mieszkań będą mogli wejść za kilka, kilkanaście dni, tylko i wyłącznie w asyście policji i strażaków. W taki sposób, że w 100 proc. zagwarantowane będzie ich bezpieczeństwo - ocenił.

Pożar w Ząbkach. Co wiadomo?

W czwartek po godzinie 19 zapaliło się poddasze w jednym z budynków na osiedlu przy ulicy Powstańców w Ząbkach. Ogień objął trzy sąsiadujące ze sobą budynki. Mieszkańcy Ząbek i okolic zostali poinformowani, by zamknąć okna i nie wychodzić na zewnątrz.

Strażacy, którzy przeszukali wszystkie pomieszczenia, nie znaleźli ofiar, nie ucierpiały także zwierzęta. Trzy osoby, które znajdowały się na zewnątrz obiektu, doznały "bardzo lekkich urazów" i nikt nie trafił do szpitala. Poszkodowanych zostało trzech ratowników, w tym dwóch funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej.

Z informacji przekazanych przez wojewodę mazowieckiego Mariusza Frankowskiego wynika, że w 211 lokalach mieszkało ponad pięćset osób. Dodał, że trwa szacowanie, ile z tych osób będzie potrzebowało pomocy doraźnej, a ile czasowej.

W nocy Frankowski informował o możliwym wsparciu materialnym dla poszkodowanych. Przekazał, że standardowo pomoc doraźna dla osób pokrzywdzonych w pożarze to 8 tys. zł, w zależności od zniszczeń mieszkania będzie możliwe uruchomienie dalszych środków finansowych.

Prokuratura wszczęła śledztwo

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie pożaru w Ząbkach.

Postępowanie prowadzone jest pod kątem sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.

Aktualnie zarówno policja, jak i prokuratura oczekuje na przekazanie miejsca zdarzenia przez straż pożarną oraz decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego odnośnie możliwości rozpoczęcia czynności procesowych na miejscu zdarzenia - wyjaśniła prokurator Aleksandra Sroczyńska.