W sobotę 5 lipca odbędzie się pogrzeb Justyny i Zbigniewa - ofiar zbrodni, która wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami Starej Wsi koło Limanowej, ale i całą Polską. Ich rodzina wystosowała poruszający apel o uszanowanie prywatności w tym najtrudniejszym czasie. "Prosimy tylko o jedno - o ciszę i szacunek" - napisali bliscy zamordowanego małżeństwa, udostępniając list, który - jak podkreślają - ma być ich jedynym głosem w przeddzień pogrzebu.

Zbrodnia, do której doszło tydzień temu w Starej Wsi koło Limanowej, poruszyła miliony osób. "Z dnia na dzień straciliśmy naszych najbliższych - córkę, syna, siostrę, brata, przyjaciół. Zabrano im życie, a nam - nadzieję, spokój i poczucie bezpieczeństwa" - czytamy w liście.

Rodzina dziękuje za ogrom wsparcia, modlitwy i solidarności, które - jak zaznacza - dają siłę, by przetrwać kolejne dni. Ale w tym szczególnym momencie żałoby prosi o jedno:
"Nie publikujcie relacji, nie fotografujcie, nie filmujcie. Dla nas to nie jest wydarzenie - to rozdzierające serca pożegnanie".

Pogrzeb odbędzie się 5 lipca w Starej Wsi: o godz. 10.30 zostanie odprawiony różaniec w kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika w Starej Wsi, a o godz. 11 rozpocznie się msza żałobna. Małżeństwo zostanie pochowane na cmentarzu komunalnym w Limanowej.

Uroczystości będą miały charakter prywatny i uczestniczyć w nim będzie wyłącznie rodzina, przyjaciele i bliscy. "Chcemy być tylko rodziną w żałobie. Potrzebujemy ciszy. Potrzebujemy ciszy. Potrzebujemy pobyć razem, zapłakać, pomilczeć. W ciszy, bez świateł i kamer" - apelują.

Szczególna troska bliskich skupia się dziś na rocznej Poli - córeczce Justyny i Zbigniewa, która została osierocona w wyniku zbrodni. "Ona nie rozumie jeszcze, co się stało. Uśmiecha się, bawi, szuka Mamy i Taty. To dla Niej dziś biją wszystkie nasze serca" - piszą bliscy.

Rodzina zapewnia, że zrobi wszystko, by zapewnić dziewczynce miłość, bezpieczeństwo i ciepło, choć nikt nie ma złudzeń, że można wypełnić pustkę po takiej stracie.

We współpracy z organizacjami charytatywnymi uruchomiono dwie oficjalne, zweryfikowane zbiórki na rzecz przyszłości Poli. Każdy, kto chce pomóc, może to zrobić za pośrednictwem:

"Niech w tym dramacie dobro będzie silniejsze od zła. Niech Pola dorasta w świecie, w którym - mimo wszystkiego - miłość i solidarność potrafią przetrwać największą tragedię" - kończy list rodzina.

Zbrodnia w Starej Wsi

57-letni Tadeusz D., którego policja poszukiwała przez wiele dni, z zimną krwią zastrzelił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił swoją teściową, która przetransportowana została do szpitala, gdzie przeszła operację. Dramat rozegrał się w kilka minut. Zamordowani - 26-letnia Justyna i 31-letni Zbigniew - stanowili zgodne, spokojne małżeństwo. Mieli plany, budowali dom, wychowywali małą Polę.

W rodzinie od dawna istniał poważny konflikt. Sprawca był objęty procedurą Niebieskiej Karty, miał też zakaz zbliżania się do bliskich. Dzień przed masakrą usłyszał prokuratorskie zarzuty - za groźby wobec teściowej i przemoc wobec żony.

To właśnie tamte wydarzenia mogły być zapalnikiem do popełnienia zbrodni. Śledczy nie wykluczają, że kierowała nim żądza zemsty.

Tadeusz D. zbiegł z miejsca zbrodni i przez wiele dni ukrywał się w lesie. 1 lipca policja odnalazła ciało mężczyzny. Podczas briefingu prasowego przekazał inspektor Artur Bednarek Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie przekazał, że mężczyzna najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Na ciele 57-latka znaleziono ranę postrzałową głowy. W środę przeprowadzono jego sekcję zwłok.