"W tym momencie nie mogę zdradzać naszych ustaleń i działań operacyjnych. Rozpatrujemy wiele wątków, jesteśmy przygotowani na wiele scenariuszy. Na miejscu jest kilkuset policjantów, którzy będą starali się na wszelką cenę ochronić życie i zdrowie mieszkańców. To bardzo trudny teren" - powiedziała w niedzielę na specjalnej konferencji podinsp. Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, komentując działania służb ws. obławy na sprawcę strzelaniny w Starej Wsi. "Rozdzielamy siły. Znajomość lasów i terenu sprawcy jest bardzo dobra. Być może przemieścił się w inne okolice, więc nie możemy się koncentrować w jednym miejscu" - dodała policjantka. W działania zaangażowanych jest ponad pół tysiąca policjantów wszystkich pionów policyjnych, w tym ponad 100 kontrterrorystów.
Nie możemy zdradzać tego, co wiemy – tak Katarzyna Cisło odpowiedziała na pytanie, czy poszukiwany może mieć przy sobie więcej sztuk broni.
Funkcjonariusza skomentowała także kwestię, która pojawiła się w mediach – że broń, którą ma przy sobie poszukiwany, to "samoróbka".
To niczego nie zmienia. Wiemy, że z tej "samoróbki" zastrzelił dwie osoby i ciężko ranił trzecią, więc mamy cały czas do czynienia z bronią ostrą i koncentrujemy się na tym, że ten mężczyzna jest naprawdę niebezpieczny – dodała.
Nie mogę zdradzać naszych ustaleń, rozpatrujemy wiele wątków – tak z kolei podinsp. Katarzyna Cisło odpowiedziała na pytanie, czy mężczyzna może zaatakować inne osoby lub mścić się na kolejnych członkach swojej rodziny.
Mamy do czynienia z bardzo zdesperowanym człowiekiem, który jest uzbrojony - powtórzyła, apelując do mieszkańców o pozostanie w domach, zachowanie ostrożności, ale i spokoju.
Obecnie w działania zaangażowanych jest ponad pół tysiąca policjantów wszystkich pionów policyjnych, w tym ponad 100 policyjnych kontrterrorystów.
Trwa obława na uzbrojonego zabójcę. 57-letni Tadeusz Duda poszukiwany jest od piątku. To on najprawdopodobniej zastrzelił - z broni, którą posiada nielegalnie - swoją córkę i zięcia, a także ranił teściową, która w ciężkim stanie trafiła do szpitala i przeszła operację. Do strzelaniny doszło w Starej Wsi koło Limanowej w Małopolsce.
Mężczyzna miał być widziany w sobotę wieczorem oraz - jak początkowo podawano - dziś rano. Po godz. 10 policja zdementowała jednak informację o tym, że dziś rano widziano właśnie tego mężczyznę.
"Dzisiaj nad ranem policjanci zareagowali na hałasy przypominające strzały, dobiegające z jednej z posesji w rejonie poszukiwań. Po sprawdzeniu okazało się, że to właściciel domostwa petardami odstrasza zwierzynę leśną" - przekazała małopolska policja w komunikacie.
Policjanci zacieśniają krąg. W akcji bierze udział co najmniej kilkuset funkcjonariuszy – mówiła RMF FM podinsp. Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Trwają intensywne przeczesywania kompleksów leśnych, pustostanów oraz weryfikacja zgłoszeń od mieszkańców.
Na terenie gminy utrzymywane są punkty kontrolno-blokadowe. Na niektórych odcinkach dróg kontrolowany jest każdy samochód. Policja, która ma ze sobą długą broń, nakazuje się wylegitymować i pokazać zawartość bagażnika.
Policja apeluje do mieszkańców o to, by zachowali ostrożność, a najlepiej nie wychodzili z domów - mężczyzna jest uzbrojony.
O to samo prosi w Radiu RMF24 Marek Dyjasz - były szef biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. Apeluje do mieszkańców Starej Wsi i okolic, by "nie grali bohaterów, szeryfów".
Mieszkańcy powinni przebywać w swoich domach. W żadnym wypadku nie mogą podejmować próby zatrzymania czy jakiegokolwiek dialogu z tym człowiekiem - podkreślał Dyjasz. To niebezpieczny przestępca, który może zdecydować się na różne drastyczne kroki. Nie chcielibyśmy tego, żeby były jakieś następne ofiary - podsumował.