"To jest człowiek zdesperowany. Będzie robił wszystko, żeby policjanci go nie zatrzymali" - tak o Tadeuszu Dudzie, poszukiwanym po zbrodni w Starej Wsi koło Limanowej, mówił w Radiu RMF24 Marek Dyjasz - były szef biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. "Książkowe stwierdzenie, że przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni, pasuje do tej sytuacji. Nie wiemy, dlaczego on się nie oddalił na tyle, żeby był anonimowy" - dodał gość Marcina Jędrycha.

Jestem przekonany, że policjanci robią wszystko, żeby jak najszybciej zatrzymać Tadeusza Dudę. Sytuacja jest bardzo dynamiczna - podkreślał w Radiu RMF24 Marek Dyjasz, były szef biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. Zwrócił uwagę, że 57-latek zna teren, na którym się ukrywa. 

Myślę, że siły i środki są adekwatne do sytuacji, która się tam rozgrywa - ocenił Dyjasz. 

Dlaczego Tadeusz Duda wraca w pobliże miejsca zbrodni? Marek Dyjasz przyznał, że trudno to jednoznacznie ocenić. 

Wie, że są blokady, że jest poszukiwany, że ludzie są go w stanie rozpoznać. Co nim kieruje? Nie wiemy - mówił doświadczony policjant. Jest coś, co go trzyma, on tam krąży - dodał. 

Zdaniem Dyjasza fakt, że Tadeusz Duda nie zdecydował się na próbę ucieczki poza okolice Starej Wsi, jest dobrym prognostykiem dla służb. Daje nadzieję, że wkrótce 57-latek zostanie zatrzymany. 

Jak na rozwój sytuacji może wpływać fakt, że poszukiwania 57-latka prowadzone są już trzeci dzień? Zdaniem Dyjasza Tadeusz Duda będzie "coraz bardziej zdeterminowany i zdenerwowany". 

To może spowodować, że dojdzie do sytuacji bardzo kryzysowej, czyli użycia broni palnej przez jedną stronę - ostrzegł. 

W rozmowie z Radiem RMF24 Marek Dyjasz zaapelował do mieszkańców Starej Wsi i okolic, by "nie grali bohaterów, szeryfów". 

Mieszkańcy powinni  przebywać w swoich domach. W żadnym wypadku nie mogą podejmować próby zatrzymania czy jakiegokolwiek dialogu z tym człowiekiem - podkreślał Dyjasz. 

To niebezpieczny przestępca, który może zdecydować się na różne drastyczne kroki. Nie chcielibyśmy tego, żeby były jakieś następne ofiary - podsumował. 

Wszystko wskazuje na to, że Tadeusz Duda zastrzelił w piątek swoją córkę i zięcia. W chwili ataku w domu było również ich roczne dziecko - dziewczynka nie odniosła obrażeń. Ranna została także teściowa, która trafiła do szpitala i przeszła operację ratującą życie. 

W czasie ucieczki 57-latek porzucił swoje auto - niebieskie Audi A4 combi (nr rej. KLI 22662) - i następnie pieszo oddalił się w kierunku pobliskiego lasu.