Niespodziewany zwrot w sprawie pirata drogowego, który usłyszał zarzuty spowodowania zagrożenia katastrofą lądową za jazdę w Warszawie samochodem z prędkością przekraczającą 350 kilometrów na godzinę. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące tej brawurowej jazdy.
Śledczy z warszawskiej Ochoty uznali, że nie doszło do przestępstwa, o którym mowa w przepisach kodeksu karnego.
33-latek miał odpowiadać za sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Natomiast według prokuratury zagrożenie, jakie stwarzał, nie było bezpośrednie, a jedynie potencjalne.
To nie wystarcza, by ktoś odpowiadał za przestępstwa, więc sprawę przekazano policji. Teraz kierowca będzie odpowiadał za wykroczenie polegające na przekroczeniu dozwolonej prędkości.