"Dziś w godzinach przedpołudniowych doszło do bardzo, bardzo niebezpiecznej sytuacji" - alarmuje w mediach społecznościowych warszawski ogród zoologiczny. Jedna ze zwiedzających wrzucała na wybiegi zwierząt jabłka. To nie tylko złamanie oczywistej zasady, że zwierząt w zoo nie można dokarmiać na własną rękę, ale też potencjalne zagrożenie dla ich zdrowia.

Pracownicy ogrodu zoologicznego relacjonują w mediach społecznościowych, że jedna ze zwiedzających - kobieta w kolorowej bluzie - miała przy sobie całą reklamówkę jabłek. Wrzucała owoce na wybiegi słoni i nosorożców. Jej zachowanie ma być szczegółowo analizowane na podstawie nagrań z monitoringu. 

W komunikacie zoo czytamy, że zwierzęta mają ściśle określoną dietę. "Np. samica nosorożca Shikari nie może jeść ani owoców, ani warzyw" - wyjaśniono. Zwrócono też uwagę, że samowolne dokarmianie zwierząt niesie za sobą również inne konsekwencje. To m.in. ryzyko zadławienia, możliwość zarażenia pryszczycą czy zakłócanie pracy opiekunów, którzy muszą usuwać podrzucone jedzenie.

Pracownicy ogrodu zoologicznego proszą wszystkich gości placówki o reagowanie w sytuacjach, gdy jesteśmy świadkami łamania zakazu dokarmiania zwierząt. "Prosimy - nie zostawiajcie po sobie "owocowych czy warzywnych prezentów". Zostawcie dobrą postawę i odpowiedzialność - to najpiękniejsze, co możecie podarować naszym zwierzakom" - apelują.