Nawet 40 proc. Polaków ma objawy alergii, zmaga się z nią prawie co drugi uczeń lub przedszkolak. Dzieci narażone są też na czynniki, które mogą zaostrzyć objawy choroby lub prowadzić do wstrząsu anafilaktycznego. Od trzech lat nauczyciele mają "zielone światło" od ministra zdrowia, żeby w nagłych sytuacjach podać lek, który może ratować życie. Potrzebna jest jednak także wiedza, dotycząca tego: kiedy i jak dawkować preparat. Alergolodzy w całym kraju rozpoczęli szkolenia dla grona pedagogicznego.
Wkrótce będzie pyliła brzoza, na którą uczulonych jest około 30 proc. alergików. Będzie też robiło się cieplej, a to oznacza, że choćby zajęcia wychowania fizycznego coraz częściej będą prowadzone na powietrzu. Uczniowie będą więc narażeni na kontakt z alergenami, w związku z czym może dojść do zaostrzenia choroby, na przykład do uczucia duszności. W szkole czy przedszkolu nie brakuje czynników wzmagających problem, wśród nich: stres, wysiłek fizyczny, ekspozycja na roztocza kurzu domowego. To warunki, w których może dojść nawet do zagrażającego życiu wstrząsu anafilaktycznego. Wtedy konieczne jest podanie adrenaliny.
Ważne, aby w takich sytuacjach poinformować rodziców i wezwać pogotowie ratunkowe, ale kluczowe tu i teraz jest podanie leku, żeby zabezpieczyć dziecko przed niedotlenieniem mózgu - tłumaczy w rozmowie z portalem Twoje Zdrowie RMF24 prof. Ewa Czarnobilska, małopolska konsultant w dziedzinie alergologii.
Wśród objawów mogą pojawić się też: pokrzywka i wymioty, a także w skrajnych sytuacjach - zaburzenia równowagi oraz omdlenia.
Nauczyciele mogą pomóc uczniowi, ale muszą wyrazić na to zgodę i dostać informację od rodziców, na co dziecko jest uczulone i że ma ze sobą niezbędne leki. Bardzo ważna jest także odpowiednia wiedza - stąd szkolenia dla nauczycieli, w czasie których dowiadują się: kiedy podawać preparaty, jak je dawkować i że nie powinni obawiać się tej odpowiedzialności. Pierwsze spotkanie z alergologami już się odbyło i wiadomo, że nauczyciele chcą współpracować.
Nauczyciele są bardzo zaangażowani, chcą pomóc dzieciom i chcą, żeby wszyscy w szkole czuli się bezpiecznie - podkreśla profesor Czarnobilska.
Choć sytuacja powoli się zmienia i jest lepiej niż kiedyś - to rodzice powinni częściej rozmawiać w szkole o tym, na co uczulone jest ich dziecko. Ta współpraca jest konieczna - zwłaszcza, gdy nauczyciel ma pomóc w sytuacji nagłej i zagrażającej życiu. To wszystkim daje poczucie bezpieczeństwa.
Miałam przypadki wśród swoich pacjentów, że rodzice z powodu anafilaksji u dziecka po orzeszkach czy mleku - bali się zostawiać je w przedszkolu. Nawet przez przypadek kolega lub koleżanka mogli poczęstować na przykład batonikiem z orzeszkami, a to może spowodować wstrząs. Rodzice są spokojniejsi, jeżeli wiedzą, że nauczycielka poda w takiej sytuacji adrenalinę - wyjaśnia konsultantka małopolska.
Najczęstsze alergie u dzieci to te wziewne na pyłki drzew i traw, ale też pokarmowe na: orzeszki, gluten, ryby, mleko, jajko i u starszych coraz częściej warzywa i owoce: jabłko, pomidor, seler.
Szkolenia dla nauczycieli prowadzone są przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne, przy współpracy z różnymi jednostkami na terenie kraju - na przykład w Małopolsce jest to Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Krakowie.