"To wypadek przy pracy" - tak lekarze w rozmowie z RMF FM komentują przypadki omyłkowych szczepień przeciw koronawirusowi kilkoma dawkami. W tym tygodniu cztery dawki naraz dostała Włoszka z toskańskiego miasta Massa. Z kolei obywatel Węgier dostał przez pomyłkę aż sześć dawek nierozcieńczonego preparatu.

Jeżeli pacjent otrzyma kilka dawek szczepionki mRNA, prawdopodobne są dwa zjawiska: wytworzy więcej przeciwciał albo tolerancję na wirusa. To teoretycznie nie powinno zaszkodzić. Gdyby jednak, dysponujemy w medycynie skutecznymi metodami usuwania przeciwciał z organizmu - komentuje pulmonolog, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych profesor Piotr Kuna. To wypadek przy pracy i to nie powinno mieć miejsca. Mam nadzieję, że tego typu zdarzenia u nas nie będą mieć miejsca. Obserwacje wstępne wskazują na szczęście, że osobom zaszczepionym w taki sposób nie stało się nic złego - dodaje specjalista chorób zakaźnych profesor Krzysztof Tomasiewicz. Uważam, że najlepiej dostać jedną dawkę w czasie jednej wizyty - dodaje. 

Moim zdaniem dojdziemy do podawania trzech dawek szczepionek mRNA. Badania pokazują, że szczepionki chronią przed wszystkimi albo większością odmian koronawirusa. Z tego, co wiem w Izraelu planowane jest podanie trzeciej dawki, która utrwali odporność. Nie wiemy, w jakim czasie najlepiej jest ją podać. Musimy się tego nauczyć. Myślę, że to kwestia kilku miesięcy, gdy już będziemy wiedzieć, jaki czas powinien poprzedzić trzecią dawkę - zaznacza profesor Piotr Kuna. Kolejne dawki, trzecia czy czwarta, mogą utrwalić pamięć immunologiczną. I wzmacniają odpowiedź w zakresie limfocytów T, która jest istotna - dodaje. 

W mijającym tygodniu pewnemu mężczyźnie z węgierskiego miasta Szombathely przy granicy z Austrią wstrzyknięto przez pomyłkę sześć dawek szczepionki na koronawirusa firmy Pfizer. Zawieziono go do szpitala, ale nie miał poważniejszych objawów - poinformował portal komitatu (województwa) Vas.

69-letni Laszlo Szakacs został zaszczepiony 7 maja. Okazało się, że chyba za dużo dostałem, bo gdy przyszła kolej następnych osób zapisanych na ten preparat, to już nie było szczepionki - powiedział portalowi. W jednej ampułce szczepionki Pfizera jest sześć dawek. Kiedy Szakacs wrócił do domu, zadzwonił do niego lekarz, że musi wrócić, bo wstrzyknięto mu za dużo szczepionki. Dostał skierowanie na ostry dyżur.

Szakacs twierdzi, że nie miał poważniejszych objawów: przez kilka godzin miał temperaturę 37 stopni, a ciśnienie do 180, ale to drugie mogło wynikać jego zdaniem ze stresującej sytuacji. Musiałem spędzić noc w szpitalu. Nie dali mi żadnych lekarstw i następnego dnia wypuścili do domu - powiedział. Po wyjściu ze szpitala mężczyzna czuł, jak to określił, napięcie w głowie, ale zapewnił: "Teraz czuję się dobrze. Już pracuję". W szpitalu potraktowano mój przypadek z humorem. Zażartowano, że teraz jestem chroniony na cztery-pięć lat - relacjonował.

Opracowanie: