Nielegalne i groźne dla środowiska składowisko niebezpiecznych odpadów przy ulicy Południowej w Głogowie zostanie w końcu zlikwidowane. Zalega tam aż 3600 ton toksycznych substancji - ropopochodne ciecze, rozpuszczalniki, pozostałości po produkcji farb.

W bezpośrednim sąsiedztwie nielegalnego wysypiska przepływa Odra, co przez lata budziło ogromne obawy mieszkańców i ekologów. Składowisko stanowiło realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi oraz dla lokalnego ekosystemu.

Skala jego oddziaływania w przypadku skażenia środowiska czy pożaru byłaby ogromna - mówił prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz na czwartkowej konferencji prasowej.

Zgodnie z zapowiedzią ministry klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski utylizacja niebezpiecznych odpadów potrwa kilkanaście miesięcy. Usunięcie odpadów będzie kosztowało kilkadziesiąt milionów złotych. Środki na ten cel pochodzą z budżetu państwa, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz funduszy unijnych.

W tym roku udało się wygospodarować łącznie 400 mln zł na usuwanie nielegalnych odpadów w całym kraju. Składowisko w Głogowie zostało zakwalifikowane jako jedno z miejsc o największym zagrożeniu dla zdrowia i środowiska - podkreśliła Hennig-Kloska.

Śmierdzący problem Głogowa

Nielegalne składowisko powstało w 2017 roku, gdy na działkę przy ul. Południowej zaczęto przewozić odpady z innego nielegalnego miejsca - składowiska w pobliskim Jakubowie. Tamto składowisko wkrótce potem spłonęło. Janusz G., właściciel firmy odpowiedzialnej za oba miejsca, ubiegał się o pozwolenie na zbieranie odpadów, ale nigdy nie uzyskał zgody.

W 2024 roku został prawomocnie skazany na sześć lat więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się nielegalnym transportem i składowaniem odpadów. Logistyką procederu zajmował się jego syn Jarosław G.

"Ten proceder ma charakter mafijny. Tu pokazano wierzchołek góry lodowej. Panów, którzy mają nielegalne składowiska w iluś miejscach na Dolnym Śląsku. Przywieźli beczki toksycznych odpadów, zarobili pieniądze, nie wiadomo jakie, a samorządy zostają z tym problemem" - komentował w 2023 r. Radosław Gawlik, ekolog i były wiceminister środowiska w rządzie Jerzego Buzka.