Tragiczny wypadek w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Nie żyje kobieta, która wpadła do nieużywanej studni w centrum miasta.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się rano w Kłodzku na Dolnym Śląsku.

Kobieta, która wykonywała prace ogrodnicze, wpadła do nieużywanej studni przy ul. Czeskiej. Strażakom udało się ją wydobyć, ale 43-latka już nie żyła. Osierociła pięcioro dzieci.

43-latka została wysłana przez miejską spółkę do pracy. Była odpowiedzialna za utrzymywanie czystości na chodnikach i zieleń.

Świadkowie, którzy widzieli tę pokrywę, mówią, że była to cienka blacha położona na spróchniałych deskach. Jak jednak ustaliła nasza reporterka Martyna Czerwińska, nawet miasto nie miało świadomości, że pod nią kryje się studnia. Nie było jej na żadnych mapach.

W kwietniu wspólnota mieszkaniowa w sąsiednim budynku rozmawiała o lepszym zabezpieczeniu tego miejsca. Prawdopodobnie zarząd był jednak przeświadczony, że pod blachą znajduje się zsyp.

Mieszkańcy mówią wprost - tam mógł zginąć każdy, bo miejsce to znajduje się w pobliżu szkoły.

Policja powiadomiła prokuraturę. Trwa wyjaśnianie okoliczności wypadku.