Mieszko R., 22-letni student prawa Uniwersytetu Warszawskiego, który usłyszał w czwartek zarzuty w związku z brutalnym zabójstwem 53-letniej pracownicy tej uczelni, nie leczył się psychiatrycznie i w ciągu ostatniego roku nie zażywał żadnych leków. Takie są wstępne ustalenia prokuratury. „Gazeta Wyborcza” dotarła do znajomych Mieszka R. z czasów liceum w Gdyni i studiów. Z ich relacji wynika, że był bardzo cichy i wycofany.
- Mieszko R., student III roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, został oskarżony o zabójstwo pracownicy UW.
- Prokuratura twierdzi, że podejrzany przyznał się do winy, jednak jego obrońca temu zaprzecza.
- Prokuratura zleciła wykonanie opinii toksykologicznej, sądowo-psychiatrycznej oraz analizę sekcji zwłok, aby ustalić pełny obraz zdarzeń i stan psychiczny podejrzanego.
- W mieszkaniu Mieszka R. nie były dowodów związanych z zabójstwem, jednak przy nim znaleziono noże, bagnet i siekierę.
- Wśród znalezionych przedmiotów był również egzemplarz "Dialogów Konfucjusza".
- Śledztwo nie wykazało, aby Mieszko R. znał swoją ofiarę lub planował zbrodnię.
- Mieszko R. był opisywany jako bardzo dobry uczeń, interesujący się historią i militariami, ale również filmami gore.
- Zbrodnia miała miejsce w środę, kiedy to Mieszko R. zaatakował siekierą 53-letnią portierkę Uniwersytetu Warszawskiego, powodując jej śmierć na miejscu.
- 39-letni pracownik Straży UW, który próbował pomóc kobiecie, został ciężko ranny, ale jego stan zdrowia uległ poprawie.
W czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba poinformował, że Mieszko R. podejrzany o zabójstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa i znieważenia zwłok. Za pierwszy zarzut grozi od 15 lat więzienia do dożywocia, za drugi - taka sama kara, za trzeci - kara grzywny, ograniczenia wolności lub do 2 lat więzienia.
Prokurator Skiba przekazał też, że podejrzany przyznał się do winy. Mężczyzna złożył wyjaśnienia, których treść wskazuje, że konieczne jest uzyskanie opinii sądowo-psychiatrycznej - dodał. Decydujące będą, w najbliższym czasie opinie toksykologiczna, z zakresu sekcji zwłok, sądowo-psychiatryczna - powiedział. Musimy ustalić, czy istnieją przesłanki na oskarżenie kogoś, czyli czy ktoś był w pełni świadomy. Od zleconej opinii psychiatrycznej zależą dalsze kroki prokuratury - podkreślił prok. Skiba.
Przekazał, że przeszukano mieszkanie podejrzanego. Nie znaleziono tam żadnych śladów, które warto by było wziąć pod uwagę w związku z zabójstwem. Natomiast Mieszko R., chodząc po kampusie, miał w plecaku noże i bagnet. Siekierę miał schowaną w torbie.
Skiba przekazał, że przy Mieszku R. znaleziono książkę "Dialogi Konfucjusza".
Prokurator, pytany o zarzut kanibalizmu, powiedział, że prokuratora czeka na wynik sekcji zwłok i "że zarzuty postawione odzwierciedlają to, co wynika z zeznań świadków i monitoringu".
Prok. Skiba zaznaczył też, że na tym etapie śledztwa nic nie wskazuje, że podejrzany znał zamordowaną pracownicę UW i że planował tę zbrodnię.
Obrońca Mieszka R. adwokat Maciej Zaborowski zaprzeczył, że jego klient przyznał się do winy. Podkreślił, że nagranie z przesłuchania i protokół rozwieją wątpliwości w tej sprawie.
Mieszko R. to student III roku prawa Uniwersytetu Warszawskiego. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że mężczyzna ukończył gimnazjum i liceum w Gdyni. Z relacji jego znajomych z tych czasów wynika, że był bardzo dobrym uczniem.
Reporterzy tvn24.pl dowiedzieli się nieoficjalnie, że ojcem 22-latka jest prawnik. "Wyborcza" dodaje, że matka to nauczycielka akademicka na Pomorzu.
Z ustaleń "Wyborczej" wynika, że Mieszko R. należał do Młodzieży Wszechpolskiej. Jego koleżanka, którą cytuje gazeta, twierdzi jednak, że "nie był wojującym Konfederatą". W ogóle nie powiedziałabym, żeby nim był, ale fascynowało go wojsko. Podobnie jak PRL i Związek Radziecki. Nigdy nie widziałam u niego podejrzanych zachowań - powiedziała "Wyborczej"
Inny kolega dodaje, że Mieszko R. interesował się historią i militariami, ale w aspekcie historycznym. Dodaje, że "to był typowy quiet kid, nieśmiały, bardzo zamknięty w sobie, sprawiał nawet wrażenie sympatycznego".
Z kolei kolega z gimnazjum utrzymuje, że Mieszko R. interesował się filmami gore, czyli gatunkiem filmów grozy, które ukazują krwawe sceny.
Pokazywał oraz czasem sam oglądał, komentując z uśmiechem na ustach, nagrania z miejsc typu Ameryka Południowa czy Bliski Wschód, gdzie prawdziwe gangi zabijają prawdziwych ludzi - mówi rozmówca "Wyborczej".
Student Uniwersytetu Warszawskiego, z którym Mieszko R. chodził na zajęcia w pierwszym semestrze studiów, mówił "Wyborczej", że mężczyzna był cichy i spokojny. Bardzo mało mówił, był wycofany, sprawiał wrażenie introwertyka. Nie czułem wtedy, że mógłby być niebezpieczny - mówi w rozmowie z dziennikiem inny ze studentów.
Do makabrycznej zbrodni doszło w środę. 22-letni student wydziału prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Audytorium Maximum. Kobieta nie przeżyła ataku. Zmarła na miejscu. Osierociła troje dzieci.
Na pomoc kobiecie ruszył 39-letni pracownik Straży UW, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala. W czwartek jego stan się polepszył i życiu mężczyzny obecnie nic nie zagraża.
Sprawca został zatrzymany. W interwencji pomógł obecny na miejscu funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, który udzielił pomocy interweniującym pracownikom Straży Ochrony Uniwersyteckiej, a także udzielił pierwszej pomocy przedmedycznej rannemu pracownikowi. SOP była na terenie kampusu, gdyż w innym miejscu na wykładzie akademickim przebywał minister sprawiedliwości Adam Bodnar.