Płonie hala zakładu produkcyjnego w miejscowości Kawle niedaleko Sierakowic w województwie pomorskim. Z ogromnym pożarem walczy około 200 strażaków. W trakcie działań utracono kontakt z jednym z nich.

Pożar wybuchł w środę po południu na poddaszu zakładu przetwórstwa mięsnego w Kawlach na Kaszubach.

Jak poinformowała dziennikarza RMF FM Stanisława Pawłowskiego straż pożarna, ogień pojawił się w akumulatorowni.

Trwa akcja gaśnicza. Na miejscu pracuje około 200 strażaków. Z jednym z nich utracono kontakt. Do odnalezienia go skierowano tzw. roty.

Służby poinformowały naszego dziennikarza, że pożar jest trudny do opanowania, głównie ze względu na rozległość i poziom zadymienia. Płomienie przebijają się przez dach hali. Strażacy pracują w sprzęcie ochrony układu oddechowego. Jak dowiedzieliśmy się, istnieje realne zagrożenie dla zbiornika z amoniakiem znajdującego się w hali. 

Straż pożarna: akcja gaśnicza jest mocno rozwinięta

Pożar cały czas jest zaawansowany. Akcja gaśnicza jest mocna rozwinięta. Drabiny, podnośniki z kilku powiatów naszego województwa. Na pewno jeszcze wiele godzin pracy przed nami. I cały czas trwają intensywne poszukiwania strażaka, z którym nie mamy kontaktu - przekazał reporterowi RMF FM Stanisławowi Pawłowskiemu rzecznik prasowy Pomorskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP Jakub Friedenberger

Dodał, że na miejscu pracuje 50 zastępów straży pożarnej.

Przekazał także, że "konstrukcja tergo obiektu powoduje, że nie wszędzie możemy wejść". Dach w kilku miejscach jest zawalony, ale musimy wziąć pod uwagę, że mamy dość wysokie ściany. Tam, gdzie nie ma takiej potrzeby strażacy nie ryzykują wejścia.

Rzecznik zaznaczył, że największym wyzwaniem jest krok po kroku, systematycznie likwidować ognisko pożaru. Ale przede wszystkim odnalezienie strażaka, którego poszukujemy - stwierdził.

Okoliczności wybuchu pożaru

W kilku miejscach zawalił się dach, do tego konstrukcja hali jest nadwyrężona przez wysoką temperaturę. Trwa chłodzenie i prowadzenie obrony sąsiednich obiektów. 

Dokładnej lokalizacji źródła ognia wciąż nie udało się ustalić. Pożary takich hal to miejsca szczególnie niebezpieczne, dlatego akcja gaśnicza jest prowadzona głównie z zewnątrz. Używane są podnośniki i drabiny.

Na miejsce dojeżdżają kolejne zastępy - jest ich już blisko 60. W tym cysterna z Lęborka, samochód dowodzenia i łączności z Chojnic oraz Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego z Gdyni. Policja zamknęła znajdującą się tuż przy hali drogę wojewódzką nr 211 - to trasa łącząca Gowidlino z Sierakowicami. Objazd wyznaczono przez Sulęczyno.

Przed strażakami wiele godzin pracy.

Opracowanie: