Przestępcza ścieżka, na którą weszło małżeństwo aresztowane decyzją sądu w Łodzi, była bardzo śmiała. 45-letnia kobieta i 55-letni mężczyzna sprzedawali Elektrowni Bełchatów wodę z kranu, przedstawiając ją jako innowacyjny i opatentowany preparat do instalacji odsiarczania spalin. Szkody zakładu wyceniono na 21 mln zł.
- Sąd w Łodzi zdecydował o aresztowaniu małżeństwa podejrzewanego o oszustwo na szkodę Elektrowni Bełchatów.
- Działając w porozumieniu z innymi osobami, mieli oni sprzedawać elektrowni wodę z kranu, reklamując ją jako preparat do instalacji odsiarczania spalin. Straty zakładu oszacowano na 21 mln zł.
- Proceder trwał kilka lat - podała prokuratura. Kilka milionów złotych miał stracić również Skarb Państwa, w wyniku uszczupleń podatkowych.
- Podejrzanym grozi nawet 25 lat więzienia.
45-letnia prezes spółki działającej w województwie zachodniopomorskim i jej 55-letni mąż zostali aresztowani na trzy miesiące. W czwartek poinformował o tym rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.
Podejrzani ukrywali się przed organami ścigania. Byli poszukiwani europejskim nakazem aresztowania. Zatrzymano ich w Hiszpanii, skąd trafili do Polski - powiedział.
Prokuratura postawiła obojgu podejrzanym zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, oszustw na szkodę Elektrowni Bełchatów w kwocie ponad 21 mln zł, zbrodni fakturowej i wielomilionowych uszczupleń podatkowych, za co grożą im kary do 25 lat więzienia.
Śledztwo prowadzone przez Wydział do spraw Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Łodzi oraz ABW Delegaturę w Łodzi obejmuje już osiem osób i ma charakter rozwojowy. Planujemy kolejne zarzuty w tej sprawie - przekazał Kopania.
Prokurator wyjaśnił, że o podejrzeniu popełnienia przestępstwa prokuraturę zawiadomił pełnomocnik Elektrowni Bełchatów, a jedną z podejrzanych jest kobieta zatrudniona w Elektrowni Bełchatów. Usłyszała zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych od organizatorów procederu. Chodzi o 20 tys. zł łapówki i sfinansowania zagranicznego wyjazdu.
Zgromadzone w śledztwie dowody wskazują, że oszukańczy proceder trwał kilka lat i sprowadzał się przede wszystkim do sprzedaży pokrzywdzonej spółce rzekomo innowacyjnego i opatentowanego preparatu, którego użycie miało zminimalizować wytrącanie się w procesie produkcji energii osadów twardych w absorberze instalacji odsiarczania spalin. Faktycznie jednak do elektrowni trafiała woda z kranu - opisał działanie oszustów prokurator Kopania.
Według niego innowacyjność rozwiązania polegała na dodaniu do wody jedynie chloru i kwasu fosforowego.
Spółka zarządzana przez 45-letnią podejrzaną fałszowała wyniki prowadzonych przez firmę zewnętrzną badań skuteczności sprzedawanego preparatu. Z tego powodu prokuratura postawiła wcześniej zarzuty współudziału w grupie przestępczej dwóm pracownikom spółki.
Straty Elektrowni Bełchatów oszacowano na 21 mln zł. Kolejne 8 mln zł stracił Skarb Państwa w wyniku uszczupleń podatkowych. To dodatkowy zarzut, jaki usłyszeli podejrzani.
Ustaliliśmy, że podejrzani, wykorzystując sieć kontrolowanych, zarejestrowanych na podstawione osoby firm, wprowadzali do obrotu faktury, które nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. W ten sposób zawyżali koszty funkcjonowania spółki, co przekładało się na wysokość należności podatkowych. Wśród podejrzanych są także osoby, których dane wykorzystywane były w firmach uczestniczących w działalności przestępczej - przekazał Kopania.
Dodał, że śledztwo w sprawie ośmiu takich osób wyłączono do odrębnego postępowania i skierowano już do sądu akt oskarżenia. Poinformował też, że w śledztwie zabezpieczony został majątek podejrzanych - pieniądze i nieruchomości, w tym wyceniony na 4 mln zł zabytkowy pałacyk, w którym siedzibę miała spółka należąca do podejrzanej.