Znacząco wzrosła liczba turystów na beskidzkich szlakach - oceniają ratownicy GOPR-u. Sprzyja temu dobra pogoda oraz zbliżające się wakacje. Niestety, coraz więcej turystów wyrusza w góry bez przygotowania. Ratownicy w miniony weekend pomagali m.in. paralotniarzowi, który wpadł na drzewo.
Długi weekend w Beskidach upłynął pod znakiem intensywnej pracy ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR. Od czwartku do niedzieli interweniowali oni aż 36 razy, niosąc pomoc turystom, rowerzystom, a nawet paralotniarzowi.
Najwięcej interwencji odnotowano w sobotę - aż 18. Czwartek i piątek przyniosły odpowiednio 6 i 8 zdarzeń, natomiast niedziela była stosunkowo spokojniejsza - tylko 4 interwencje.
Zdecydowaną większość zgłoszeń (21) stanowiły wypadki turystyczne - najczęściej spowodowane upadkami. Ratownicy pomagali także 12 rowerzystom oraz jednemu paralotniarzowi (na zdjęciu). Przyczynami interwencji były m.in.:
- upadki na szlakach i trasach rowerowych,
- nagłe zachorowania,
- zabłądzenia,
- brak odpowiedniego wyposażenia,
- przecenienie własnych możliwości.
Najwięcej akcji ratunkowych przeprowadzono w rejonie Hali Skrzyczeńskiej (8), a także w Paśmie Babiej Góry (6). Inne miejsca, gdzie najczęściej interweniowano, to m.in.
- Pasmo Klimczoka i Szyndzielni - 4 akcje,
- Równica - 3,
- Skrzyczne - 3,
- Góra Żar - 3.
Ratownicy działali także m.in. na Hali Miziowej, Hali Lipowskiej, Baraniej Górze czy w rejonie Przełęczy Salmopolskiej.
W razie wypadku w górach należy zadzwonić pod numer ratunkowy GOPR - 985 lub skorzystać z aplikacji Ratunek, która automatycznie przekazuje lokalizację poszkodowanego.
Ratownicy podkreślają: każda minuta ma znaczenie. Im szybciej i precyzyjniej zostaną przekazane informacje o zdarzeniu, tym szybciej pomoc dotrze na miejsce.