Ceramiczne naczynie wypełnione po brzegi srebrnymi monetami znaleźli w lesie koło Bochni dwaj poszukiwacze skarbów. Podczas ostrożnego odkopywania wypadły trzy monety. Okazało się, że to denary Kazimierza Jagiellończyka - syna Władysława Jagiełły. Leżały w ziemi ponad 600 lat.
- Poszukiwania były legalne
- Skarb kilkadziesiąt centymetrów pod ziemią
- Badania pomogą w rozwikłaniu zagadki
Niezwykłego odkrycia w jednym z bocheńskich lasów dokonali Wojciech Budzyn i Marek Budzyn z Bocheńskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy STATER. Poszukiwania były prowadzone za zgodą właściciela terenu - Lasów Państwowych i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Szukaliśmy średniowiecznego traktu, który prowadził ze wzgórza w kierunku Bochni - mówił RMF FM Wojciech Budzyn. Zaskakujące jest to, że pierwszy sygnał był słaby i niepozorny, jednak po sprawdzeniu kolejnym wykrywaczem metalu, przebijał się w taki sposób, że postanowiliśmy kopać.
Wypełnione monetami naczynie było ukryte około 30 cm pod ziemią. Nie wiemy, czy ktoś je zgubił, czy zakopał skarb - dodaje Budzyn.
W średniowieczu sakiewka z taką zawartością to był majątek. Dla nas skarb ma przede wszystkim wartość historyczną. Kiedy te 3 monety, które wypadły z naczynia, znalazły się na mojej dłoni, po bliższym przyjrzeniu zobaczyłem korony, a z drugiej strony orła i zdałem sobie sprawę, że to polskie monety sprzed 500-600 lat - opowiadał poszukiwacz.
Znalezisko zostało natychmiast zgłoszone tarnowskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie.
Takie znaleziska zdarzają się czasami raz w życiu. Choć mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie odkrycie. Emocje były niesamowite. Wciąż mam przed oczyma ten moment, kiedy pierwsze trzy monety wpadają z naczynia - podkreśla Wojciech Budzyn.
Naczynie nie zostało otwarte ani opróżnione. Wszystkie monety nadal znajdują się w jego wnętrzu. Poszukiwacze szacują, że może ich być około 100, ale tak naprawdę nie wiadomo, co kryje się na dnie.
To znalezisko wciąż jest dla nas wielką tajemnicą. Wiemy, że znajdują się tam monety, ale nie wiemy czy tylko one - mówił reporterowi RMF FM Marek Materna, archeolog, kustosz muzeum w Bochni. Chcemy zachować naczynie, więc planujemy je prześwietlić i dopiero potem okaże się, co tam jest, być może jakieś ozdoby - dodał.
Jak zaznaczył archeolog, denary Kazimierza Jagiellończyka pozwalają datować skarb z Bochni na wiek XV, a samo naczynie - choć niewielkie - może skrywać dużo monet, które w średniowieczu były cienkie.
Na rozwiązanie zagadki bocheńskiego skarbu trzeba poczekać kilka miesięcy. Naczynie zostanie poddany interdyscyplinarnym badaniom: nie tylko numizmatycznym, ale również metalurgicznym, spektrometrycznym, analizie składu ceramiki, tomografii komputerowej oraz innym nowoczesnym metodom stosowanym przez specjalistów.
Skarb ma trafić do zbiorów Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni, gdzie po niezbędnej konserwacji zostanie zaprezentowany zwiedzającym.