Stosowany, żeby wspomóc trawienie, złagodzić ból brzucha i podrażnienia skóry, ale pomaga też się wyciszyć. Rumianek kojarzy się z czystością – tymczasem testy wykazały, że popularne herbatki są zanieczyszczone pozostałościami pestycydów niedozwolonymi w uprawie tej rośliny. Badania na zlecenie Fundacji Pro-Test przeprowadził Zakład Badania Bezpieczeństwa Żywności Instytutu Ogrodnictwa – Państwowego Instytutu Badawczego w Skierniewicach.

Sześć popularnych herbatek trafiło do laboratorium - były to zarówno produkty sprzedawane w supermarketach, jak i te dostępne w aptece. Badania miały sprawdzić zawartość pozostałości 514 pestycydów i choć roślina ta cieszy się dużym zaufaniem - to wyniki okazały się zaskakujące.

Najwięcej niedozwolonych substancji wykryto w produkcie wytwarzanym przez jedną z największych i najnowocześniejszych firm farmaceutycznych w Europie.

"To pokazuje, że nawet tak duży producent leków nie zapewnił pełnej czystości rumianku" -  czytamy w materiałach prasowych.

W kolejnych ziołach znaleziono pozostałości: trzech, dwóch i jednego pestycydu.

Najbardziej niepokojące jest to, że największą liczbę zakazanych pestycydów wykryliśmy w produkcie leczniczym, od którego konsumenci mają prawo oczekiwać najwyższej czystości i bezpieczeństwa - podkreśla Piotr Koluch, prezes Fundacji Pro-Test.

Co wykryto w rumianku?

We wszystkich produktach znaleziono protiokonazol - który chroni rośliny przed chorobami grzybowymi. Okazuje się, że jest powszechny w rumianku - choć zakazany do stosowania w uprawie tej rośliny.

"Jeśli żywność zawiera pozostałości protiokonazolu w granicach dozwolonych norm i pochodzi z upraw, w których stosowano środki ochrony roślin zgodnie z instrukcjami, to ryzyko dla zdrowia konsumentów jest - zgodnie z aktualną wiedzą - oceniane jako niskie. Niemniej jednak, zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w rumianku protiokonazol nie powinien się w ogóle znajdować. To pokazuje tylko, jak ważne jest ograniczanie pozostałości pestycydów w żywności: nawet jeśli dana substancja mieści się w normie, to dostarczamy ją do naszego organizmu z tylu różnych źródeł, nawet tych, w których teoretycznie nikt się jej nie spodziewa (np. z rumianku), że tracimy kontrolę nad tym, co i w jakich ilościach łącznie trafia do naszego ciała" - podaje komunikat Fundacji.

Kolejna substancja, to pirymifos metylowy - związek, który ma udokumentowaną większą toksyczność i jest stosowany nie bezpośrednio na rośliny, ale jako środek do odkażania magazynów, który ma usuwać insekty i inne szkodniki.

"Stosując go, trzeba ściśle trzymać się procedur bezpieczeństwa - między innymi dokładnie wywietrzyć pomieszczenie, zanim umieści się w nim żywność. Prawdopodobnie w magazynie, w którym przechowywano zebrany rumianek, substancja wciąż się znajdowała i w ten sposób przedostała się do herbatki, którą później możemy kupić w aptece" - wyjaśniają przedstawiciele Fundacji.

Następnym znaleziskiem jest permetryna - związek szkodliwy głównie dla układu nerwowego. W Unii Europejskiej jest zakazany w rolnictwie, jako środek ochrony roślin - stąd pytanie: jak znalazł się w rumianku? Nie powinna w nim znajdować się także lambda-cyhalotryna, a została wykryta. Niepokój budzi też chlomazon - stosowany w zwalczaniu chwastów.

Nawet jeżeli przyjmiemy, że poszczególne związki - mieszczące się w granicach normy - nie stwarzają dużego zagrożenia dla zdrowia. To trzeba pamiętać, że w niektórych herbatkach było ich po trzy, a nawet cztery. To już oznacza, że sięgając po rumianek - wypijamy "koktajl" z kilku pestycydów.

Zdaniem przedstawicieli Fundacji Pro-Test, to podważa zaufanie konsumentów do produktu - od którego mają prawo oczekiwać najwyższej jakości i czystości.