Zbigniew Ziobro zareagował w mediach społecznościowych na powołanie sędziego Waldemara Żurka na stanowisko ministra sprawiedliwości. W obszernym wpisie w mediach społecznościowych polityk PiS zarzucił nowemu ministrowi m.in. łamanie konstytucji oraz podżeganie do popełniania przestępstw. "Ministrem sprawiedliwości został sędzia, który jest rekordzistą pod względem liczby zarzutów dyscyplinarnych" – napisał Ziobro. Poszedł jednak o krok dalej.
Waldemar Żurek został w czwartek zaprzysiężony na ministra sprawiedliwości. Nominację skrytykował Zbigniew Ziobro, który uważa, że Żurek "naruszał postanowienia konstytucji, m.in. łamiąc zasady niezależności i niezawisłości sędziów, prowadząc agresywną działalność polityczną czy biorąc udział w politycznych manifestacjach".
W swoim długim wpisie na portalu X pisze m.in., że Żurek jest "rekordzistą pod względem liczby zarzutów dyscyplinarnych - aż 64!".
"Wynika z nich, że w wielu przypadkach podpisywał się pod orzeczeniami sądowymi, choć ustalono, że w tych dniach nie brał udziału w posiedzeniach. Jego sprawy dyscyplinarne zostały odebrane rzecznikom dyscyplinarnym po rozbiciu łomami sędziowskich biurek i szaf w siedzibie KRS, a następnie - umorzone".
Zbigniew Ziobro idzie o krok dalej i stwierdza, że Waldemar Żurek "sądownie zażądał od własnej córki zwrotu alimentów" i "domagał się powołania biegłego do oceny stanu swoich zębów - ponoć startych w wyniku stresu w pracy".
Dalej pisze, że "w przegranej z byłą żoną sprawie majątkowej sędzia Żurek zakwestionował status sędziego z rekomendacji KRS po 2018 r., ale w wygranej sprawie dotyczącej jego umowy frankowej - taki sam status sędziego już mu nie przeszkadzał".
Ziobro kontynuuje: "Ministrem Sprawiedliwości został sędzia, który publicznie podżegał do popełniania przestępstw. Ministrem Sprawiedliwości został sędzia, który uważa, że prokuratura może polecić natychmiastowe zatrzymanie sędziów Sądu Najwyższego, bo 'nie są sędziami i nie mają immunitetu'. Ministrem Sprawiedliwości został człowiek o mentalności Kalego - dla którego sprawiedliwość istnieje tylko wtedy, gdy on na niej zyskuje..." - kończy Ziobro. Wspomina też o tym, że Żurek pozwał państwo polskie na niemal milion złotych za "rzekome represje".