"To nie degradacja Tomasza Siemoniaka" - tak zmiany w kierownictwie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji komentują pracownicy resortu. Siemoniaka zastąpił Marcin Kierwiński, który zakończył dotychczasową misję i teraz rozpoczyna nową. Kulisy roszady w jednym z najważniejszych ministerstw zbadał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.

Zmiana Tomasza Siemoniaka na Marcina Kierwińskiego jest konsekwencją zadań wyznaczonych w przeszłości temu drugiemu.

To właśnie Marcin Kierwiński był na początku rządów obecnej koalicji szefem MSWiA. Zdobył jednak mandat do europarlamentu i postanowił w Brukseli przez chwilę kontynuować swoją karierę.

Stamtąd do kraju z powrotem ściągał go Donald Tusk, gdy wyznaczył mu funkcje związane z usuwaniem skutków powodzi we wrześniu ubiegłego roku. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, Kierwiński postanowił zrezygnować z unijnych apanaży i pozytywnie odpowiedzieć na wezwanie premiera.

Obecnie zadania i wyzwania związane z klęską żywiołową roku 2024 zostały zakończone. Premier postanowił więc jeszcze raz skorzystać z kompetencji Kierwińskiego w kontekście zarządzania MSWiA - kosztem Tomasza Siemoniaka. Jak komentują zmianę w resorcie jego pracownicy?

Tomasz, posuń się, bo Marcin wraca - tak opisują roszadę urzędnicy. Co oznacza przybycie nowego-starego ministra w praktyce?

Nie należy spodziewać się żadnych przełomowych zmian w resorcie, ani w służbach. Tam wciąż pracują ludzie, których pierwotnie wybrał Marcin Kierwiński.

W środę premier Donald Tusk ogłosił gruntowną przebudowę rządu i podał nazwiska nowych szefów resortu.

Opracowanie: