W najbliższym tygodniu klub PSL przedstawi ustawę, która zniesie ograniczenie liczby kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. "Przywróci ona pełną samorządność lokalnym wspólnotom" – podkreślał lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, przekonując, że to mieszkańcy powinni decydować, kto zarządza ich gminą.
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz określił tę ustawę jako "przywracającą pełną samorządność wspólnotom lokalnym". Przywracamy samorządność. Obiecaliśmy to idąc do wyborów, protestowaliśmy jak byliśmy w opozycji, przeciwko zabieraniu wspólnotom lokalnym prawa o decydowaniu - mówił Kosiniak-Kamysz.
Jego zdaniem odejście od kadencyjności gospodarzy gmin da obywatelom możność decydowania o tym, kto zarządza ich społecznością. Jako przykład podał Zabrze, którego prezydent Agnieszka Rupniewska została odwołana w referendum, ponieważ nie spełniała oczekiwań mieszkańców.
Koniec z dwukadencyjnością. Koniec z ograniczeniami startowania do różnych organów przedstawicielskich, bo to nasi poprzednicy z PiS-u zablokowali, ograniczyli samorządność, my samorządność przywracamy - podkreślił szef ludowców dodając, że liczy na poparcie wszystkich środowisk i zaprasza wszystkich samorządowców do promowania takiego rozwiązania.
Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów została wprowadzona w 2018 r. i obowiązuje od przeprowadzonych w tym samym roku wyborów samorządowych. Wprowadzona wówczas nowelizacja Kodeksu wyborczego wydłużyła także kadencję samorządów z czterech do pięciu lat.
Podczas konferencji PSL w Krakowie Kosiniak-Kamysz podkreślił, że koalicja musi lepiej działać.
Uważam, że wszyscy liderzy, jakby byli w rządzie, to jest dużo lepiej. Wtedy jest dużo łatwiej zarządzać; musi być poczucie u nas wszystkich, że gramy do jednej bramki, że sukces rządu to jest sukces każdej z naszych partii politycznych, a nie budowanie tylko i wyłącznie sukcesów poszczególnego ministra - stwierdził.
Dodał, że opowiada się za "strukturalną reformą myślenia w tym zakresie". Szukajmy tego, co nas łączy. (...) Nie mnóżmy sobie wewnątrz koalicji osób, które nawzajem siebie atakują. Chodźmy z pełną życzliwością do naszych koalicjantów, z wielką sympatią i z nadzieją, że tę koalicję będziemy mogli kontynuować po kolejnych wyborach - zaapelował szef PSL.
Zaznaczył, że nie ma co liczyć na sukces wyborczy, jeżeli nie pokaże się wyborcom, że jest "jedna drużyna" oraz plan, który jest realizowany.
Zapytany przez dziennikarzy, czy widzi "kiedykolwiek" taki scenariusz jak koalicja z Prawem i Sprawiedliwością, powiedział, że "PiS wystawił sobie świadectwo przez wiele lat swoich rządów i bardzo jasno powiedział, czego wciąż nie zrobił; nie odciął się np. od pana Mateckiego".
Nie odciął się od tego, co robili złego i nie rozliczyli się z tego (...) chodzi także o takie rozliczenie wewnętrzne - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Ci, którzy się martwią o PSL z udawaną życzliwością, to do tych najbardziej martwiących się zawsze należał PiS. Potrafił nas naprawdę docenić, jak rządzili; pani rzecznik PiS-u nawet chciała nas delegalizować - mówił szef ludowców.
Budujemy najsilniejszą formację, jaką potrafimy. Jedyną formację, która bierze 100 proc. odpowiedzialności na siebie i zawsze można nas ze wszystkiego rozliczyć (...) bo my przez 35 lat nie zmieniliśmy nazwy, my przez 35 lat nie zmieniliśmy swoich poglądów - stwierdził szef Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Zawsze jesteśmy po stronie tego, do czego zdefiniował nas Wincenty Witos - niepodległego, suwerennego państwa polskiego; bezpiecznej Polski, szanującej godność każdego człowieka, edukacji stanowiącej fundament rozwoju, pracy jako źródła dobrobytu. Przyszłości, którą chcemy zanieść lepszą dla naszych dzieci niż sami otrzymaliśmy - wyliczył, dodając, że jest to credo stronnictwa.