"Uwaga! Jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce i odebrać nam wolność wyboru (...)" - napisał w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. To pokłosie doniesień o ewentualnych nieprawidłowościach w niektórych komisjach wyborczych. Ostre słowa prezydenta wywołały falę komentarzy polityków praktycznie z każdej strony sceny politycznej. Riposty okazały się równie mocne, co wpis prezydenta. "To jest żart, a nie głowa państwa" - napisał jeden z polityków.
- W niektórych komisjach miało dojść do pomyłek dotyczących liczenia głosów w II turze wyborów prezydenckich.
- Premier Donald Tusk napisał parę dni temu, że "zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu". Niektórzy jednak domagają się ponownego przeliczenia głosów.
- Prezydent Andrzej Duda napisał dzisiaj, że "postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce".
- Do wpisu prezydenta licznie odnieśli się politycy. Jego słowa skomentowali m.in. Mateusz Morawiecki, Borys Budka, Tomasz Trela, Michał Wypij czy Roman Giertych. Niektóre riposty mogą budzić kontrowersje.
Choć wydaje się, że polityczny kurz po II turze wyborów prezydenckich - wygranej przez popieranego przez PiS Karola Nawrockiego - już opadł, emocje wśród niektórych osób wzbudzają doniesienia o kontrowersjach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach.
Jednym z takich przypadków jest sytuacja w obwodowej komisji wyborczej nr 95 przy ul. Stawowej w Krakowie, gdzie odwrotnie przypisano głosy oddane w drugiej turze wyborów prezydenckich na Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego.
"Rzeczywiście jest na razie kilka komisji, w których błędnie zostały przypisane głosy - odwrotnie Karolowi Nawrockiemu i Rafałowi Trzaskowskiemu (...). Na razie trzeba się temu przyjrzeć" - tak o sprawie mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM rzeczniczka KO Dorota Łoboda.
O ponowne przeliczenie głosów zaapelował były prezydent Lech Wałęsa.
Zdecydowanie przeciwko teoriom spiskowym okazał się być premier Donald Tusk.
"Każdy zgłoszony przypadek nieprawidłowości w liczeniu głosów jest sprawdzany i analizowany. Ewentualne fałszerstwa są badane i będą ukarane. Protesty trafią do Sądu Najwyższego. Rozumiem emocje, ale zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu" - napisał premier 6 czerwca.