Coraz wyższe temperatury, wyschnięta ściółka leśna i rosnące zagrożenie pożarowe – tak może wyglądać przyszłość Polski, jeśli zmiany klimatu będą postępować w obecnym tempie. Dr Kamil Leziak, klimatolog z Katedry Geografii Fizycznej Uniwersytetu Warszawskiego nie pozostawia złudzeń: "Jeśli nic nie zrobimy w skali globalnej ze zmianami klimatycznymi, za kilkadziesiąt lat sytuacja w Polsce i innych krajach Europy Środkowej będzie wyglądała podobnie do tego, co już obserwujemy w Kalifornii czy Australii".

Prognozy na kolejne dni zapowiadają upały na zachodzie i południu kraju. To nie tylko chwilowy kaprys pogody, ale część szerszego trendu, który - jak podkreśla dr Leziak - jest potwierdzony licznymi badaniami naukowymi. Większa liczba ostrzeżeń dotyczących ryzyka pożarów w lasach jest konsekwencją coraz wyższych wartości temperatury powietrza latem w Polsce i Europie, ten trend został odnotowany w wielu różnych badaniach. Mamy do czynienia ze zwiększonymi upałami, z wyższą temperaturą latem, przez co ściółka leśna wysycha szybciej - wyjaśnił ekspert.

Pożary coraz bliżej

Wysoka temperatura i brak opadów sprawiają, że leśna ściółka staje się wyjątkowo sucha. Nadleśnictwa coraz częściej wydają ostrzeżenia, gdy "ma wilgotność nawet mniejszą niż kartka papieru". W takich warunkach wystarczy niewielka iskra, by wywołać pożar o katastrofalnych skutkach. Gdy jest tak sucho, potrzeba bardzo niewiele, by wywołać pożar. Nawet niewielkie, przypadkowe zaprószenie ognia może mieć bardzo poważne konsekwencje - ostrzega dr Leziak.

Ekspert podkreśla, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo lasów spoczywa na każdym z nas. Szczególnie niebezpieczne są wyschnięte łąki, nieużytki oraz tereny z nieskoszoną, suchą trawą. We wszelkich tego typu miejscach, z taką wyschniętą roślinnością trawiastą, zagrożenie może być naprawdę duże. W takiej sytuacji ludzie mogą podejmować działania dążące do zmniejszenia ryzyka pożarów przede wszystkim na dwa sposoby. Pierwszy z nich odnosi się do tego, żeby zdecydowanie ograniczyć korzystanie z ognia w terenie, w którym mógłby się zaprószyć. Chodzi np. o palenie tytoniu, korzystanie z zapalniczek - tłumaczy klimatolog.

Nawet niedopałek, który wygląda na dogaszony, bo nie widać ognia ani tlącego się żaru, może mieć na tyle wysoką temperaturę, że wysuszona trawa lub leśna ściółka może zająć się ogniem - dodaje dr Leziak. Co więcej, nie zawsze potrzebny jest otwarty płomień - wystarczy, że coś jest bardzo rozgrzane, by doszło do samozapłonu po przekroczeniu tzw. temperatury krytycznej.

Wakacje pod znakiem ryzyka

Sezon wakacyjny to czas, gdy szczególnie wzrasta zagrożenie pożarowe. Grille i ogniska, nawet te rozpalane w wyznaczonych miejscach, mogą być źródłem niebezpieczeństwa. Nawet jeśli grill jest w metalowej misce, pojemniku, a ognisko jest w wyznaczonym miejscu, otoczone kamieniami, to gdy mamy bardzo intensywny ogień, który unosi do góry drobinki węgla, podpałki czy innych drobnych materiałów, które się żarzą, w tym ciepłym powietrzu mogą one przewędrować nawet kilkadziesiąt metrów i osiąść na suchym obszarze. W ten sposób także możemy, niestety, wywołać pożar - wyjaśnia ekspert.

Drugim istotnym czynnikiem zwiększającym ryzyko pożarów jest zaśmiecanie lasów i łąk. Szczególnie groźne są szklane butelki i odłamki szkła. Nawet jeśli mamy, powiedzmy, temperaturę rzędu 20 st. C stopni, w najgorszym wypadku taki odłamek szkła może skupić promienie słońca tak, że w tym konkretnym miejscu trawa czy ściółka może się rozgrzać nawet do 80 st. C, 90 st. C To też może wywołać pożar, mimo że nie mamy do czynienia z przeniesieniem otwartego ognia - tłumaczy dr Leziak.

Polska jak Kalifornia?

Zapytany o to, jak może wyglądać przyszłość Polski, klimatolog nie ma wątpliwości: Idziemy w stronę krajów z basenu Morza Śródziemnomorskiego, a nawet Australii czy Kalifornii w Stanach Zjednoczonych.

Oznacza to nie tylko częstsze i bardziej intensywne fale upałów, ale także poważne konsekwencje dla zdrowia i życia ludzi, środowiska oraz gospodarki. Możemy się w przyszłości spodziewać, że zarówno fale upałów, jak i zagrożenia pożarowe, które będą się nasilały, spowodują także problemy z zanieczyszczeniem powietrza, dymem, ograniczoną widzialnością, stratami materialnymi czy śmiercią osób w pożarach - ostrzega ekspert.