W polskich miastach przybywa punktów z AED, czyli z automatycznymi defibrylatorami. Najczęściej można je znaleźć w urzędach, na dworcach, ale także w supermarketach i muzeach. Uciążliwe upały, wysiłek fizyczny, nagły stres czy szok temperaturowy po zetknięciu z zimną wodą mogą wywołać zatrzymanie akcji serca. A takie urządzenia mogą uratować życie, zanim przyjedzie karetka. Od momentu wystąpienia nagłego zatrzymania krążenia, z upływem każdej minuty szanse na uratowanie człowieka spadają o 7-10 proc.

Michał Zawada, RMF MAXXX: Na czym polega defibrylacja serca?

Rafał Berdys, ratownik medyczny: Defibrylator to urządzenie służące do ratowania życia, gdy poszkodowana osoba znajdzie się w bardzo ciężkim stanie, czyli w sytuacji, gdy dojdzie do zatrzymania krążenia. Wtedy trzeba jak najszybciej przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową.

Co to w praktyce oznacza?

Trzeba uciskać klatkę piersiową chorej osoby, prowadzić oddechy ratownicze w celu przywrócenia funkcji życiowych. W trakcie zatrzymania krążenia stosuje się też właśnie defibrylację. Bardzo często wykonywana jest przez personel medyczny karetki pogotowania, który dociera do miejsca wypadku.

Przybywa miejsc, w których zainstalowane są defibrylatory. One różnią się od tych używanych przez ratowników?

AED są defibratorami automatycznymi. Działają analogicznie jak te znajdujące się w karetkach pogotowia. Służą do tego, aby pobudzić serce, które nie pracuje u osoby nieprzytomnej, nieoddychającej, której funkcje życiowe są zatrzymane.

Jak używać defibrylatora w przypadku osób starszych, a jak gdy udzielamy pomocy dzieciom?

Defibrylator automatyczny służy przede wszystkim do wykonania wyładowania prądu na mięsień sercowy u osoby dorosłej. Nie mniej jednak, niektóry defibrylatory są rozbudowane i wyposażone dodatkowo w elektrody pediatryczne, które można użyć u dziecka od 1. do 8. roku życia. Defibracja z reguły nie jest zalecana u niemowląt. 

Ludzie mogą się bać skorzystać z defibrylatora, by nie zrobić krzywdy osobie poszkodowanej...

Automatyczny defibrylator jest w taki sposób skonstruowany, iż może być obsłużony przez osobę zupełnie niezwiązaną z medycyną. Osoba po krótkim przeszkoleniu z pierwszej pomocy, mająca podstawy, w jaki sposób prowadzi się czynności ratujące życie, czyli uciski klatki piersiowej, oddechy ratownicze - powinna bez problemu obsłużyć urządzenie. AED oprócz tego, że leczy stan zatrzymanego serca, wprowadza także ład, spokój i opanowanie u osoby, która obsługuje defibrylator. A biorąc pod uwagę sytuację nieprzewidywalną, nagłą, gdy dojdzie np. do zawału serca, udaru mózgu, poważnego wypadku komunikacyjnego, obrażeń wielomiejscowych, krwotoku czy groźnych złamań - wówczas osoba udzielająca pierwszej pomocy często jest zdenerwowana, zestresowana, emocje są bardzo silne. Wtedy tracimy głowę i nie wiemy, co zrobić, w jakiej kolejności. AED to rozwiązanie perfekcyjne. Takie urządzenie jest w stanie poprowadzić osobę udzielającą pierwszej pomocy wydając polecenia głosowe, wskazując również sygnały dźwiękowe i świetlne w sposób spokojny, opanowany. I taka osoba dokładnie wie, co ma zrobić po kolei w danej chwili. Wydawane automatycznie komendy tonują nasze emocje, ale urządzenie przede wszystkim daje duże szanse na przeżycie osoby poszkodowanej. Zachęcam, by świadkowie zdarzenia nie bali się udzielać pierwszej pomocy, gdy dochodzi do tak trudnej sytuacji, jaką jest zatrzymanie funkcji serca i podejmowały resuscytację krążeniowo-oddechową, ale również zwracali uwagę, czy w ich najbliższym otoczeniu nie znajduje się defibrylator. Przed przybyciem karetki to urządzenie może uratować życie. 

(mc)