Właściwości przypisywane szklance wody z sokiem cytrynowym na czczo trudno zliczyć: odchudza, poprawia trawienie, nawet wpływa korzystnie na cerę i nawadnia. Choć co do faktycznej skuteczności napoju zdania są podzielone, to co do jednego dentyści się ze sobą zgadzają: sok cytrynowy może szkodzić naszym zębom. Jak?
To, jak zmienia się pH w ustach człowieka w ciągu dnia, obrazuje tzw. krzywa Stephana. Wykres pokazuje linię ciągłą z kilkoma lub więcej ostrymi spadkami. To miejsca, w których odczyn śliny w jamie ustnej pikuje poniżej krytycznego poziomu, czyli pH 5,5. Dlaczego jest krytyczny? Bo poniżej tej wartości szkliwo traci minerały, a więc zaczyna się kwasowa erozja szkliwa.
Szkliwo jest zmineralizowaną tkanką zbudowaną w około 95 proc. z pierwiastków, jak wapń i fosfor, tworzących kryształy hydroksyapatytu. To one są odpowiedzialne za wytrzymałość, twardość, ale i kruchość szkliwa. W większości codziennych sytuacji ta konstrukcja sprawdza się doskonale: umożliwia nam jedzenie, gryzienie, żucie, nawet nietypowe zdarzenia znosi bez uszczerbku, czyli m.in. gryzienie końcówki długopisu czy zgrzytanie zębami w nerwach. Jest jednak coś, co sprawia, że staje się wyjątkowo słaba i podatna na czynniki zewnętrzne. To kwasy.
Naturalny odczyn w jamie ustnej oscyluje wokół neutralnego, czyli pomiędzy 6 i 7 na skali pH. Zakwasić to środowisko możemy na wiele różnych sposobów, począwszy od kwasów dostarczanych z pożywieniem i napojami poprzez kwasy wytwarzane przez bakterie próchnicowe, a nawet, z czego nie zdajemy sobie sprawy, mogą docierać one do jamy ustnej w konsekwencji refluksu żołądkowo-przełykowego. Niezależnie od pochodzenia, wpływają degenerująco na szkliwo zębów - opisuje lek. dent. Aleksander Gajos z Dentim Clinic Medicover w Katowicach.
Sok z cytryny ma pH około 2, czyli równe lub niewiele wyższe od kwasowości soku żołądkowego. Rozcieńczanie wodą może ten odczyn podnieść, jednak w dalszym ciągu będzie on kwasowy. Co to oznacza? Że codzienne picie wody z sokiem cytrynowym na czczo może w dłuższej perspektywie zaszkodzić zębom. Jednak nie tylko to.
Nie jest tak, że jama ustna i szkliwo są kompletnie bezbronne. W diecie ważne są owoce, warzywa, a one często mają także odczyn kwasowy. Bez nich dostarczenie odpowiedniej ilości witamin i składników byłoby przecież niemożliwe. Natura wyposażyła nas jednak w kilka mechanizmów obronnych.
Podstawą i w zasadzie najważniejszą obroną zębów przed kwasami jest ślina. Mówi się o jej właściwościach buforowych, czyli ochronnych, a osiąga ona to przez neutralizację kwasów, dostarczanie związków remineralizujących szkliwo, ale też powlekając je ochronnymi mucynami, czyli wielkocząsteczkowymi glikoproteinami. Ponadto, jeśli mowa o próchnicy, to ślina zawiera szereg białek i enzymów zwalczających drobnoustroje - wyjaśnia dentysta.
Ślina potrzebuje jednak czasu, by zadziałać. Po spożyciu kwaśnych produktów należy wstrzymać się do 30 minut z myciem zębów. Dlaczego? Bo w tym przypadku szczotkując szkliwo poddane działaniu kwasów, moglibyśmy je dodatkowo ścierać. Efekt, jakiego można się spodziewać, to nadwrażliwość, ale jeśli zdarza nam się to często, wtedy szkliwo zacznie mieć coraz bardziej kremowy bądź żółtawy kolor. Tak dzieje się za sprawą utraty jego grubości, co skutkuje większą przeziernością dla schowanej pod nim zębiny.
Wśród kwasowych produktów można wymienić: soki owocowe, cytrusy, kiszonki, pomidory (i ich przetwory), ocet (musztardy, keczupy, sosy sałatkowe), napoje typu cola i inne gazowane oraz wino.
Na liście śniadaniowych przysmaków niebezpiecznych dla szkliwa raczej nie znajdziemy jogurtów i produktów nabiałowych, bo choć ich najniższe pH wynosi 4 (czyli wciąż kwasowe), to dzięki zawartości wapnia nie działają aż tak propróchnicowo. Kawa z mlekiem (bez cukru) też nie zaszkodzi. Tu pH szacuje się na 5,5-6.
W kwaśnym środowisku bakterie czują się najlepiej i mogą się swobodnie rozmnażać. Te próchnicowe, czyli m.in. S. mutans i S. sobrinus, posilają się cukrami z pożywienia i wytwarzają kwasy. Głównie jest to kwas mlekowy, ale też mrówkowy. Ponadto wraz z innymi bakteriami tworzą płytkę nazębną zbudowaną z polisacharydów, resztek jedzenia i martwych komórek, która jest dla nich doskonałym miejscem bytowania. Zła wiadomość jest taka, że nie da się jej usunąć, przepłukując usta wodą, a nawet płukanką. Jest też dobra: mamy do tego tanie i przystępne narzędzia. Mowa o szczoteczce do zębów i nitce.
Bakterii próchnicowych nie pozbędziemy się z ust w zasadzie nigdy, ale to, co możemy zrobić, to szczotkować i nitkować zęby. Dzięki temu usuwamy płytkę nazębną z bakteriami próchnicowymi, ale też tymi powodującymi choroby dziąseł. Niezwykle istotne jest działanie fluorków, które wbudowują się w szkliwo, przekształcając hydroksyapatyt w fluorohydroksyapatyt, który ma większą odporność na działanie kwasów, a więc chroni zęby - opisuje ekspert.
Nieusuwana płytka nazębna ulega mineralizacji, czyli powstaje kamień nazębny. To druga strona medalu, bo płytka wchłania minerały, które miałyby trafić do szkliwa. Z nim powalczymy tylko w gabinecie dentystycznym za pomocą skalingu i piaskowania.
Rezygnując z nawyku picia wody z cytryną rano, nie narażamy się na żadne konsekwencje zdrowotne, ale zyskują na tym nasze zęby. Niepoddane działaniu kwasów szkliwo jest mocniejsze, twardsze i mniej narażone na próchnicę. Na śniadanie możemy delektować się wieloma produktami, które nie mają tak zgubnego działania: warzywami i owocami bogatymi w błonnik, orzechami, pełnoziarnistym pieczywem, nawet mięsem i nabiałem. Oczywiście przestrzegając przy tym zasad zdrowego odżywiania.