Nowotwory prostaty są drugie po raku piersi, pacjenci wymagają wszelkich form wsparcia - także psychologicznego, którego wciąż jest za mało –podkreślają specjaliści.

Dr Tomasz Filipowski, kierujący zakładem radiologii w Białostockim Centrum Onkologii, podkreślił, że rak prostaty u mężczyzn jest drugim pod względem częstości występowania po raku piersi u kobiet i przyznał, że o wspieraniu kobiet mówi się częściej niż o pomocy mężczyznom. Zdecydowanie brakuje tego wsparcia - dodał. Stąd pomysł zainicjowania pracy stowarzyszenia w regionie.

Dzięki erze badania PSA wykrywamy coraz więcej chorób nowotworowych u mężczyzn, konkretnie raka prostaty. To jest nowotwór, który jeśli chodzi o wykrywalność, wysunął się na drugie miejsce po raku piersi. Uważam, że panowie też powinni mieć taką możliwość, żeby się gromadzić, żeby się nawzajem wspierać. My, lekarze, chcemy ich wspierać swoją wiedzą, swoim doświadczeniem - panów przed leczeniem, w trakcie leczenia i po leczeniu - mówił dziennikarzom dr Filipowski. Jego zdaniem jest to tym ważniejsze, że chorych będzie przybywało.

Filipowski podkreślał, że badanie PSA (badanie antygenów specyficznych dla prostaty) powinien raz w roku robić każdy mężczyzna po 50. roku życia. Przyznał, że nie ma dla mężczyzn żadnych programów profilaktycznych finansowanych przez NFZ, lekarzom pozostaje uświadamiać pacjentów i zachęcać do badań. Dodał, że najczęściej zapadają na raka prostaty panowie po 60. roku życia, ale szanse wyleczenia są duże.

Prezes "Gladiatora" Tadeusz Włodarczyk powiedział, że stowarzyszenie działa wszędzie tam, gdzie są kliniki urologiczne i onkologiczne. Stowarzyszenie organizuje sympozja, spotkania. Działamy na rzecz pacjenta chorego na nowotwór nerki, pęcherza moczowego, prostaty i jądra - mówił Włodarczyk. Dodał, że coraz więcej młodych mężczyzn zapada na raka jądra.

Stowarzyszenie prowadzi telefon zaufania dla pacjentów: 502 438 648 (czynny codziennie od godz. 8 do 20), rozdaje zainteresowanym materiały edukacyjne. Mężczyźni nie chcą na ten temat rozmawiać. Przeważnie rozmawiają kobiety - mówił Tadeusz Włodarczyk. Opowiadał, że na telefon zaufania na początek dzwoniły żony, córki, wnuczki.

Bardzo często, gdy pacjent do nas dzwoni, przez 10 minut słyszę płacz. Gdy się zrobi cisza, pytam, o co chodzi. Muszę powiedzieć, że wtedy się zaczyna opowieść o chorobie. Każdy pacjent psychicznie jest zmiażdżony, można powiedzieć. Potrzebuje zrzucić z siebie ciężar tej choroby - mówił Włodarczyk. Jego zdaniem, wiedza mężczyzn jest jednak dzisiaj znacznie większa niż kiedyś.

Wolontariusze "Gladiatora" działają w trzystu miejscach w Polsce, organizacja współuczestniczy także w pracach instytucji międzynarodowych do walki z rakiem.

Jak poinformował Filipowski, w BCO rocznie leczonych jest 200-300 pacjentów z rakiem prostaty, a szpital stara się o utworzenie ośrodka dla kobiet z rakiem piersi oraz takiego samego dla mężczyzn z rakiem prostaty.

Dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii Magdalena Borkowska podkreśliła, że szpital jest otwarty na pacjentów, w tym na mężczyzn. Zadeklarowała, że stowarzyszenie "Gladiator" znajdzie przy szpitalu swoje miejsce i będzie działało na rzecz profilaktyki i edukacji raka. Przestajemy traktować sprawy zdrowotne, takie intymne, jako bardzo wstydliwe - powiedziała Borkowska.

(ag)