Wiosna to najtrudniejszy czas w roku dla alergików. Co więcej - w dobie koronawirusa - atakujące układ oddechowy pyłki mogą dawać mylące objawy. „Jeśli jest to na przykład nasilona duszność z jaką pacjent nie miał wcześniej do czynienia, wysoka gorączka, która nie jest typowym objawem uczulenia na pyłki – to wtedy można podejrzewać infekcję wirusową” – tłumaczy dr Marcel Mazur z Centrum Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Marcin Czarnobilski, redakcja "Twoje Zdrowie": Czy alergicy są w grupie ryzyka zakażenia koronawirusem?
Dr Marcel Mazur, alergolog: Osoby, które są dotknięte jakimś rodzajem choroby alergicznej, są bardziej zagrożone ciężkim przebiegiem infekcji koronawirusowej. Na szczęście ryzyko samej infekcji nie jest większe niż u osoby zdrowej, ale już przebieg zakażenia może być cięższy. Dlatego ważne jest, by osoby, które mają rozpoznaną astmę, alergiczny nieżyt nosa, czy atopowe zapalenie skóry, stosowały przepisane leczenie.
Bez leków organizm będzie osłabiony?
Trzeba pamiętać, że astma i alergiczny nieżyt nosa to choroby zapalne. Całe leczenie, które stosujemy, dedykowane jest temu, aby ten stan zapalny kontrolować. Niemniej jednak, gdy mamy do czynienia z wirusem, który również atakuje układ oddechowy to jeżeli wyjściowo mamy pacjenta ze stanem zapalnym to po pierwsze, ryzyko tego ataku jest większe, po drugie - ryzyko nasilenia stanu zapalnego jest większe i tym samym wzrasta ryzyko powikłań COVID-19. Stąd tak ważne jest, by w leczeniu astmy, jak również alergicznego nieżytu nosa, stosować leki o działaniu przeciwzapalnym. To one poprzez kontrolę stanu zapalnego, zapewniają ustąpienie objawów. Jeżeli te leki nie będą stosowane w sposób prawidłowy albo będą odstawione, to wtedy ryzykujemy, że objęta stanem zapalnym śluzówka ponownie będzie podatna na infekcje wirusowe i niestety przebieg choroby może być potencjalnie cięższy.
Zwłaszcza u astmatyków?
Zgadza się, bo przede wszystkim tu chodzi o powikłanie związane z zapaleniem dolnych dróg oddechowych, które jest obserwowane w przebiegu infekcji koronawirusowej. Dlatego bardzo ważne jest regularne przyjmowanie leków wziewnych w przepisanych dawkach. To są leki, które nie wchłaniają się z układu oddechowego, działają tam gdzie powinny, czyli w oskrzelach i tam likwidują stan zapalny, a nie wpływają na inne narządy czy układy. Są to bezpieczne preparaty, a jednocześnie konieczne, zwłaszcza w dobie obecnej pandemii.
Tymczasem jako pierwsi w kraju podnieśliście alarm, że do waszego centrum alergologii dzwonią pacjenci, którzy chcą odstawiać te leki.
Niestety w trakcie teleporad, praktycznie każdego dnia, zdarzają się osoby, które pytają o to, czy aby nie powinni odstawić leków wziewnych (sterydów przeciwzapalnych).
Skąd ta obawa?
W internecie krąży taki mit, że leki przeciwzapalne szkodzą i jeżeli ktoś je stosuje to naraża się na zagrożenie cięższym przebiegiem COVID-19. Ale to nie do końca jest prawda, bo chodzi o to, że leki które podawane są wziewnie, działają tylko w układzie oddechowych i one w tym kontekście są bezpieczne. Co innego preparaty, które są przyjmowane doustnie i działają na cały organizm, ale astmatycy ich nie stosują. Biorą te działające przede wszystkim bezpośrednio na układ oddechowy, bo podawane są właśnie drogą wziewną i te leki uważane są nie tylko za bezpieczne, ale za konieczne do stosowania, bo ich odstawienie powoduje nasilenie stanu zapalnego, a tym samym naraża pacjenta - w razie zakażenia koronawirusem - na zdecydowanie cięższy przebieg takiej infekcji.
Wiosna to najtrudniejszy czas w roku dla alergików. Pyłki działają drażniąco właśnie na wspomniany układ oddechowy.
Jesteśmy teraz w trakcie sezonu pylenia drzew. Przed nami narastające stężenie pyłku brzozy, co w najbliższych dniach da w kość osobom uczulonym. Oprócz tego są obecne w powietrzu jeszcze grzyby zarodnikowe Alternaria i Cladosporium, więc to będzie trudny czas zwłaszcza dla alergików uczulonych na drzewa.
Łatwo pomylić objawy alergii z objawami infekcji wirusowych. Po czym poznać, że to nie zakażenie tylko efekt uczulenia na pyłki?
Trzeba zwracać uwagę na to, że jeżeli te objawy występowały we wcześniejszych sezonach i pacjent dobrze je zna, to można je powiązać z objawami alergii pyłkowej. Natomiast jeśli objawy wykraczają poza to z czym pacjent miał do czynienia, co kojarzy, co zna - jest to na przykład nasilona duszność jakiej wcześniej nie miał, nasilona gorączka, która nie jest cechą charakterystyczną uczulenia na pyłki - to wtedy objawy mogą wskazywać na SARS-Cov-2, nie można ich bagatelizować, ale też nie przesadzać. Ważne są doświadczenia z poprzednich lat. Osoby, które wiedzą jak wyglądają symptomy pyłkowe, potrafią to odróżnić.
Z alergią na pyłki można się uporać dzięki odczulaniu, ale chyba w dobie aktualnej epidemii, pacjenci mają utrudniony dostęp do takiego leczenia?
Najważniejsze jest, żeby pacjent był zabezpieczony w leki objawowe. Immunoterapia (odczulanie - przyp. red.) jest sposobem leczenia przyczynowego, ale z racji sytuacji epidemiologicznej nie jest ona rozwiązaniem bezpiecznym, gdyż wymaga bezpośredniego kontaktu z personelem medycznym i to najczęściej grupy pacjentów, a nie tylko jednej osoby, w związku z czym warunki do przeprowadzenia immunoterapii stały się faktycznie trudne. Właśnie ze względów bezpieczeństwa odkładamy ją w czasie, proponując np. odczulanie doustne.
A co z chorującymi na astmę, których stan kontroluje się m.in. za pomocą spirometrii, a to badanie też nie jest teraz na wyciągnięcie ręki.
Dobrym pomysłem jest wyposażenie astmatyków w pikflometr, można go kupić w aptece. To jest urządzenie, które mierzy szczytowy przepływ wydechowy i dzięki temu pozwala ocenić aktualną kondycję oskrzeli, to czy są albo nie są zwężone. Takie pomiary domowe mogą równoważyć dostęp do spirometru, są bardzo pomocne w ocenie tego jak bardzo zaawansowana jest astma i czy pacjent powinien np. zwiększyć dawki leków wziewnych.