Ministerstwo Zdrowia przed południem oficjalnie odniesie się do sygnałów o lekach, których brakuje w polskich aptekach. Na godz. 10:30 zaplanowana jest konferencja prasowa wiceministra odpowiedzialnego za politykę lekową Macieja Miłkowskiego.

Dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz przewiduje, że w czasie konferencji w resorcie zdrowia usłyszymy odpowiedź na pytanie, czy aktualny dostęp do leków w Polsce jest optymalny. Pojawić mogą się też nawiązania do nowej ustawy refundacyjnej, która ma wejść w życie w przyszłym roku, w której ma pojawić się ograniczenie stosowania leków off label, czyli poza wskazaniami. Obecnie zdarza się, że na przykład preparaty zarejestrowane jako leki dla chorych na cukrzycę są stosowane przez osoby, które nie mają zdiagnozowanej cukrzycy, lecz zażywają te preparaty, by zmniejszyć masę ciała, bo te leki mają też działanie odchudzające.

Od ubiegłego tygodnia alarmujecie nas, że nie możecie kupić między innymi niektórych antybiotyków, szczepionek odczulających oraz leków dla chorych na cukrzycę.

Jak poważny jest problem?

Reprezentanci większości instytucji, z którymi rozmawiał nasz reporter zgadzają się, że problem jest. Różnica dotyczy oceny skali tego problemu. Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Farmaceutyczny przekonują, że obecna sytuacja nie jest trudniejsza od tej, która była w minionych latach. Z kolei Naczelna Rada Aptekarska i związki producentów leków (wśród nich między innymi Krajowi Producenci Leków) uważają, że aktualny dostęp do leków jest gorszy niż w ostatnich miesiącach i latach.

Na najnowszej liście brakujących preparatów przygotowanej przez Naczelną Radę Aptekarską, do której dotarł nasz reporter, jest 19 leków. Autorzy listy zaznaczają, że trudno jest znaleźć ich zamienniki. Choć wydaje się, że 19 preparatów nie jest dużą liczbą, w przypadku tych konkretnych substancji problem polega na tym, że korzysta z nich duża grupa pacjentów. Chodzi między innymi o antybiotyk, którego rocznie w Polsce sprzedaje się ponad trzy miliony opakowań.

Główny Inspektorat Farmaceutyczny potwierdził w poniedziałek naszemu dziennikarzowi, że w ostatnich tygodniach w Polsce wzrosło zapotrzebowanie między innymi na leki stosowane w hormonalnej terapii zastępczej, leki przeciwzakrzepowe dla osób z wysokim ryzykiem sercowo-naczyniom oraz preparaty dla chorych na cukrzycę.

To nie jest kryzys lekowy. To wyzwania związane z brakiem konkretnych leków, którym stawiamy czoła. Chwilowe braki leków są cechą immanentną w każdym systemie ochrony zdrowia. Jeden z powodów obecnej sytuacji to pandemia koronawirusa, która wyciszyła pewne choroby charakterystyczne dla sezonu jesienno-zimowego. Producenci leków w czasie pandemii przygotowywali mniej produktów leczniczych, teraz na nowo muszą przeorganizować produkcję - tłumaczy w rozmowie z reporterem RMF FM rzeczniczka GIF Edyta Janczewska.

Propozycje branży farmaceutycznej

Branża farmaceutyczna złożyła w resorcie zdrowia propozycję, która mogłaby zmniejszyć skalę tego problemu. Jest to zachęta, by firmy produkowały więcej leków w Polsce. Idea jest prosta: im bliżej pacjenta powstanie lek, tym mniejsze ryzyko, że go zabraknie.

Jak miałoby to działać w praktyce? Wyobraźmy sobie przykład firmy, która produkuje leki, które są w Polsce refundowane. Rocznie do budżetu tej firmy trafia z budżetu państwa miliard złotych. Propozycja polega wprowadzeniu obowiązku, by jedną czwartą tej kwoty koncern musiał dalej zainwestować w Polsce. Niekoniecznie w produkcję tych konkretnych leków, może innych, ale fizycznie produkowanych u nas w kraju. Produkcja u nas jest filarem bezpieczeństwa lekowego dla każdego konkretnego pacjenta - tłumaczy prezes Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Krzysztof Kopeć.

Przed południem dowiemy się, czy Ministerstwo Zdrowia odniesie się do tych propozycji.

Opracowanie: