"Nawet kilkanaście lat musimy czekać na wymianę procesorów dźwiękowych w implantach ślimakowych. To dla nas jedyna szansa na powrót do normalnego życia" - alarmują niesłyszący pacjenci w liście do ministra zdrowia. Problem w całej Polsce dotyczy 1,5 tysiąca osób. "Jest to protest przeciwko lekceważeniu potrzeb i lęków środowiska pacjentów. Chodzi przede wszystkim o konieczność wieloletniego oczekiwania na wymianę tzw. procesora dźwięku, czyli zewnętrznej części implantu, bez której jego działanie jest niemożliwe" - przekonuje Jakub Paluszkiewicz ze stowarzyszenia "Słyszeć bez granic".

"Implant słuchowy to niekiedy jedyna szansa osób niesłyszących na powrót do normalnego życia, a dla głuchych dzieci - możliwość rozwoju wśród rówieśników. Niestety, zewnętrzna część implantu - procesor dźwięku (niezbędny do poprawnego funkcjonowania urządzenia) z czasem ulega naturalnemu zużyciu, co znaczy że należy wymienić go na nowy. Bez procesora (miniaturowe urządzenie najczęściej mocowane za uchem) - elektroda implantu wszczepiona do ucha środkowego, jest bezużyteczna. Pacjent nie słyszy. Dorosły użytkownik nie może pracować, uczestniczyć w życiu rodzinnym, realizować swoich pasji. Implantowane dziecko - nie może się uczyć, porozumiewać z otoczeniem i cofa się w rozwoju. Ponadto pozbawienie go procesora powoduje, że lata rehabilitacji idą na marne..." - piszą pacjenci w liście do resortu.

"Niestety, system finansowania implantacji pozostawia wiele do życzenia. Tworzą się długie kolejki osób oczekujących na wymianę procesorów dźwięku kilka, a niekiedy kilkanaście lat. Od wielu miesięcy problemem tym interesują się organizacje reprezentujące osoby zaimplantowane. (...) Problem istnieje od dłuższego czasu. Dwa lata temu odbyły się spotkania z przedstawicielami NFZ, MZ, Marszałkiem Senatu i Panią Prezydentową - Agatą Kornhauser-Dudą. Pod specjalną  petycją, przekazaną do najważniejszych instytucji państwowych, podpisały się tysiące osób. Choć uzyskane wówczas informacje nie były optymistyczne, środowisko pacjentów liczyło na to, że problem długich kolejek uda się rozwiązać" - dodają pacjenci.

"Dodatkowy niepokój pacjentów wywołała radykalna zmiana organizacji opieki zdrowotnej. Mimo wielokrotnych próśb - nie udało się im uzyskać informacji od Ministerstwa Zdrowia na ten temat. Wielokrotnie prosili o spotkanie z wiceministrem Piotrem Gryzą, podczas którego chcieli dowiedzieć się, jak będzie wyglądała realizacja potrzeb pacjentów z implantami po wprowadzeniu tzw. sieci szpitali. Nikt jednak nie zareagował na ich prośby. Ministerstwo kompletnie nie przejmuje się losem pacjentów i nie zauważa - bądź nie chce zauważać - problemu, który wciąż narasta (czego dowodem kolejne sygnały od pacjentów oraz statystyki). Emocje i lęk są coraz większe, nieustannie powiększa się grono zaniepokojonych osób. Ich również może bezpośrednio dotknąć problem niewystarczających środków. Wówczas będą musiały żyć w świecie ciszy, uniemożliwiającej im pracę, codzienne obowiązki, kontakt z bliskimi, rozrywkę... A dzieci zostaną pozbawione szansy na prawidłowy rozwój" - czytamy w liście.


Szumowski: Spotkam się z pacjentami

Spotkam się z przedstawicielami pacjentów, bo to najważniejsze grupy, z którymi chcę rozmawiać. W tej chwili jest gorący czas. Negocjujemy z rezydentami, mamy kilka projektów do szybkiego wdrożenia takich jak kardiologia czy onkologia, taryfikacja. W najbliższym możliwym czasie na pewno się z nimi spotkam. Porozmawiam. To są ważne grupy do wysłuchania - zadeklarował minister zdrowia Łukasz Szumowski w rozmowie z RMF FM.

(mn)