"To koszmarna decyzja" - tak wprost decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie blokującą budowę kompleksu narciarskiego w Szczawniku komentuje burmistrz Muszyny Jan Golba. Zdaniem RDOŚ inwestycja warta ponad 100 mln złotych spowodowałby duże straty w środowisku.
RDOŚ w Krakowie zablokowała budowę kompleksu narciarskiego w Szczawniku, mimo zgody w planie zagospodarowania.Decyzja uzasadniona ochroną siedlisk rysia i wilka oraz korytarza migracyjnego dużych drapieżników.Samorząd i mieszkańcy są rozczarowani, podkreślają zależność regionu od turystyki.Główny inwestor (Grupa PKL) planował wydać ponad 100 mln zł na nowy ośrodek.Sprawa trafiła do ministerstwa klimatu i środowiska; możliwe odwołanie od decyzji.
Dyrektor RDOŚ nie pozwolił na realizację kompleksu narciarskiego, mimo że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego na to zezwala. To miejsce miało już wcześniej wyciągi narciarskie. Jak to mamy rozumieć? - stwierdził w rozmowie z PAP burmistrz Muszyny Jan Golba. Budować nowy ośrodek w Szczawniku z gminą Muszyna chce Grupa PLK.
Samorządowiec podkreślił, że region żyje wyłącznie z turystyki i lecznictwa uzdrowiskowego, więc podjęcie decyzji o rezygnacji z inwestycji wartej ponad 100 mln zł "oznacza, że stać nas na luksus stagnacji". To koszmarna decyzja - ocenił. W Szczawniku faktycznie w tym samym miejscu funkcjonował już prywatny ośrodek narciarski, działał tylko zimą.
Golba stwierdził, że cała sytuacja pokazuje, jak ochrona przyrody działa przeciwko ludziom. Niektórzy z nich zainwestowali już w agroturystykę czy gastronomię. Stacja narciarska to nie tylko wyciągi - to praca, usługi, nadzieja na przyszłość. Tymczasem RDOŚ tworzy kolejne otuliny rezerwatów tam, gdzie już są budynki, a inwestorzy, w tym hotelarze, nie mogą nic zrobić - mówił. Mieszkańcy szykowali się na tę inwestycję od lat. Plan miejscowy, przygotowania, sprzedaż terenu, rozmowy - to wszystko poszło na marne. A wilki mamy już wszędzie - dodał.
Decyzją RDOŚ rozczarowany jest też sołtys wsi Szczawnik. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoby, które siedzą w Krakowie za biurkiem, chcą urządzać nam tutaj życie. Oni nie mają pojęcia, jak się żyje na wsi, jak się żyje w regionie, w którym nie ma zakładów produkcyjnych. My jesteśmy zdani tylko na turystykę - podkreślił w rozmowie z "Gazetą Krakowską".
Interpelacje w sprawie decyzji RDOŚ w Krakowie do minister klimatu i środowiska 21 lipca skierował poseł reprezentujący Sądecczyznę, a prywatnie biznesmen z branży turystyki Andrzej Gut-Mostowy. Pyta w niej m.in. czy resort planuje działania nadzorcze lub kontrolne w krakowskiej RDOŚ, planuje wzmocnienie rekompensat dla gmin, które muszą rezygnować z inwestycji przez kwestie środowiskowe i prosi o wyjaśnienie, co wpłynęło na negatywną decyzję RDOŚ. Choć odpowiedzi na interpelację jeszcze nie ma, to urzędnicy już wyjaśnili swoją decyzję dziennikarzom.
RDOŚ w Krakowie przeprowadziła w Szczawniku roczną inwentaryzację przyrodniczą. To na jej podstawie wydano negatywną decyzję środowiskową. Wynika z niej, że teren inwestycji jest ważnym siedliskiem rysia i wilka oraz korytarzem migracyjnym dla dużych drapieżników. Odnotowano m.in. obecność samicy rysia z młodymi i 45 śladów drapieżników. Ośrodek turystyczny funkcjonujący cały rok oznaczałby więc utratę siedlisk i stworzenie fizycznej bariery w korytarzu ekologicznym. Oznaczałoby to znacząco negatywny wpływ na obszar Natura 2000.
RDOŚ oceniła, że korzyści, jakie mogłaby przynieś inwestycja, są nieporównywalne do strat, jakie poniosłoby środowisko naturalne. Urzędnicy podkreślili, że inwestor zaproponował nie tylko odbudowę dawnego ośrodka narciarskiego, ale też jego znaczną rozbudowę. Ograniczona inwestycja - zdaniem samego inwestora - miałby być nierentowna.
W związku z negatywną opinią RDOŚ negatywna decyzję środowiskową wyda burmistrz Muszyny. Dopiero później inwestor będzie mógł od niej odwoływać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
PKL zapowiadały przejęcie terenów dawnego ośrodka narciarskiego w Szczawniku już w 2023 roku. 167 hektarowy teren został odkupiony od obywatela Niemiec, który w latach 90. skupił grunty od likwidowanej Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Następnie grunty te przejął jego spadkobierca.
Grupa PKL, która planowała inwestycje w ramach spółki z gminą Muszyna, zamierzała zainwestować w pierwszym etapie 75 mln zł m.in. w budowę kolei krzesełkowych, wyciągów, zjeżdżalni, infrastruktury gastronomicznej i turystycznej.