Ustalono personalia polskich pasażerów podróżujących samolotem z 6-latkiem, który zachorował na błonicę. Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski poinformował, że "wstępnym dochodzeniem" objęte jest około 500 osób. Tymczasem jak poinformowano, dorosły pacjent hospitalizowany w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Gromkowskiego we Wrocławiu z podejrzeniem błonicy ma objawy kliniczne tej choroby i jest leczony w tym kierunku, choć zakażenia nie potwierdzają jeszcze badania mikrobiologiczne.
W ubiegłym tygodniu lekarze we Wrocławiu potwierdzili zachorowanie dziecka na błonicę, chorobę zakaźną gardła i krtani, która dzięki szczepieniom została populacyjnie wyeliminowana.
Jak informowano, 6-letnie dziecko wróciło z wakacji w Zanzibarze. Nie było szczepione.
GIS ustalił, że do Warszawy chłopiec podróżował trzema samolotami, z międzylądowaniami w Omanie i Szwajcarii. W związku z tym ustalani byli pasażerowie, którzy w samolotach przebywały najbliżej chorego dziecka.
Grzesiowski powiedział w TVP Info, że "wstępnym dochodzeniem" jest objęte około 500 osób. Podkreślił, że szczegółowe dane posiadają poszczególne kraje, a działania GIS dotyczą obywateli polskich.
GIS poinformował, że polscy pasażerowie samolotu do Warszawy zostali "zmapowani". Dodał, że "praktycznie zakończone" są postępowania profilaktyczne wobec tych osób.
Grzesiowski powiedział, że ustalono też kontakty rodzinne i osoby z bliskiego otoczenia chorego dziecka. GIS powiedział, że osoby te otrzymały profilaktyczną antybiotykoterapię i zaproponowano im tzw. szczepienia poekspozycyjne.
Stan 6-latka chorego na błonicę lekarze oceniają jako ciężki, ale stabilny. Dziecko nie było szczepione.
Tymczasem - jak informuje reporterka RMF FM Martyna Czerwińska - wiele wskazuje na to, że mężczyzna, którego syn leżał z chorym 6-latkiem w tej samej sali, został zarażony.
Ma objawy (kliniczne - przyp. red.), możliwe, że to jest błonica. Ściągamy błyskawicznie surowicę, bo z tym są przecież gigantyczne problemy. Problem jest inny, podstawowy: w tym kompleksie zakaźnym, który dominuje w województwie, mamy niestety sale 2-3-osobowe. Nie mamy "jedynek". Domagamy się od lat, żeby były "jedynki" czy dobudowania, rozszerzenia tego. Moglibyśmy wtedy izolować chore osoby. W tym momencie, jak przyjmuję pacjenta, to innych nie przyjmuję - mówi w rozmowie z RMF FM prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy Koszarowej we Wrocławiu.
Badania mikrobiologicznie nie potwierdziły jeszcze zakażania, ponieważ leczenie w kierunku błonicy zostało wdrożone bardzo szybko - powiedziała rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Gromkowskiego we Wrocławiu dr Janina Kulińska.
GIS poinformował we wtorek, że nie ma zagrożenia błonicą na terenie Polski.
Szczepienia przeciwko błonicy są obowiązkowe u dzieci: cztery dawki w ciągu pierwszych 18 miesięcy życia, dawka przypominająca w 6. roku życia, szczepienie w 14. roku życia, a ostatnia dawka przyjmowana jest w 19. roku życia. W późniejszym okresie życia jest to szczepienie zalecane w połączeniu ze szczepieniem na tężec i krztusiec, raz na 10 lat.
Błonica to choroba zakaźna, która dzięki szczepieniom została populacyjnie wyeliminowana. Określana jest też jako dyfteryt, krup lub dławiec. Wywołują ją bakterie zwane maczugowcami błonicy.
Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową, przez bezpośredni kontakt z osobą chorą lub nosicielem. Objawy pojawiają się początkowo w gardle, na migdałkach podniebiennych i w krtani. Bakterie wywołują martwicę tkanek - szare, półprzezroczyste lub czarne naloty krwawiące przy próbie oderwania. Powiększające się szyjne węzły chłonne i obrzęki szyjne mogą prowadzić do zgonu w wyniku niewydolności oddechowej lub zatrzymania krążenia.
Toksyna błonicza może prowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, martwicy cewek nerkowych, porażenia mięśni odpowiedzialnych za ruchy gałek ocznych, kończyn i mięśni twarzy.