W Warszawie ruszył proces Łukasza Żaka, który we wrześniu zeszłego roku miał spowodować śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Według biegłych mężczyzna w chwili wypadku był pijany, a swoją jazdę nagrywał telefonem komórkowym.

  • Rozpoczął się proces Łukasza Żaka za śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej.
  • Według biegłych oskarżony w chwili wypadku był pijany i nagrywał jazdę telefonem.
  • Zginął wówczas 37-letni pasażer forda, a trzy osoby trafiły do szpitala.
  • Łukasz Żak uciekł z miejsca wypadku, zatrzymano go w Niemczech.
  • Grozi mu od 5 do 30 lat więzienia.
  • Zarzuty usłyszało też pięciu jego znajomych za pomoc w ucieczce.

W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia we wtorek rozpoczął się proces Łukasza Żaka. Jest on oskarżony o spowodowanie wypadku w ruchu lądowym nocą we wrześniu 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej na wysokości przystanku autobusowego Torwar. Uczestniczyli w nim kierujący volkswagenem arteonem Łukasz Żak, a także jadąca fordem focusem czteroosobowa rodzina. W volkswagenie - oprócz Łukasza Żaka - byli Paulina K., Sara S. i Adam K.

Sąd zgodził się na publikacje danych osobowych podejrzewanego o spowodowanie wypadku. 

Do czego przyznał się Łukasz Żak?

Łukasz Żak nie przyznaje się do części zarzutów. Jak relacjonuje reporter RMF FM Michał Krasoń, mężczyzna przyznał się jedynie do przekroczenia prędkości, ale i tu zaznaczył, że nie jechał aż tak szybko jak zarzuca mu prokurator. 

Oskarżony przeprosił wszystkich poszkodowanych, zwłaszcza dzieci, któych ojciec zmarł w wyniku wypadku. Zaznaczył, że będzie odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy. Grozi mu nawet 30 lat więzienia. 

Łącznie na ławie oskarżonych usiadło dziś pięć osób. Oprócz Łukasza Żaka to osoby, które jechały z nim samochodem w momencie wypadku lub drugim autem, które jechało tuż za samochodem oskarżonego. Usłyszeli oni zarzuty nieudzielenia pomocy i mataczenia w śledztwie. 

Rodzina w szpitalu i ucieczka Łukasza Żaka

W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer forda Rafał P. Do szpitala trafiły trzy osoby z tego auta: 37-letnia kierująca samochodem żona zmarłego mężczyzny i ich dzieci w wieku czterech i ośmiu lat, a także kobieta - Paulina K., która podróżowała volkswagenem.

Bezpośrednio po wypadku na miejsce zdarzenia dojechali znajomi Łukasza Żaka, którzy pomogli mu uciec. Zatrzymano go w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.

226 km/h tuż przed wypadkiem

Według opinii biegłych Łukasz Żak w chwili wypadku był pijany i trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Tuż przed wypadkiem auto Łukasza Żaka pędziło 226 km/h w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi do 80 km/h.

Łukaszowi Żakowi grozi od 5 do 30 lat więzienia.

Prokuratura postawiła też zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa Mikołajowi N., Kacprowi D., Damianowi J., Maciejowi O. i Kacprowi K., a Aleksandrowi G. - poplecznictwa.