Koszykarze Legii Warszawa kilka dni temu wyeliminowali w półfinale Orlen Basket Ligi Anwil Włocławek, wygrywając rywalizację w tej fazie 3-0. Ciągle jednak nie wiedzą, z kim powalczą o złoto. Wyjaśni to piąty pojedynek Trefla Sopot ze Startem Gdańsk, który rozpocznie się o godz. 17:30. Legioniści będą go obserwować przed telewizorami. "Jest polecenie odgórne od trenera, by ten mecz oglądać" - mówi kapitan Legii Michał Kolenda.
Legioniści ostatni mecz półfinałowy rozegrali w poniedziałek. W hali na Bemowie pokonali Anwil Włocławek 101:80 i zamknęli rywalizację wynikiem 3-0. Od tego czasu jedynie trenują, a ich rywale ciągle biją się o miejsce w finale. Dziś wieczorem wszystko w końcu będzie jasne - o godz. 17:30 Trefl Sopot i Start Lublin zagrają po raz piąty.
Na pierwsze dwa mecze wielkiego finału legioniści pojadą do Sopotu lub Lublina. Początek walki o złoto w poniedziałek. Kapitan warszawskiej drużyny Michał Kolenda zapewnia, że mimo kilku spokojniejszych dni on i jego koledzy na pewno nie stracą koncentracji.
Proszę się nie martwić. Nasz trener i sztab są świadomi tego możliwego efektu. Ogień w nas nie gaśnie. Wręcz przeciwnie. Ktoś może pomyśleć, że te ostatnie dni wykorzystaliśmy, żeby odpocząć, to trenerzy wiedzą, jak utrzymać nas w dużej intensywności. Jesteśmy na to uczulani każdego dnia. Wszyscy pilnujemy, żeby utrzymać rytm i na pierwszy mecz finału wyjść na takiej intensywności, jak w półfinale - zapewnia.
Michał Kolenda to zawodnik, który doskonale zna trenerów Trefla Sopot i Startu Lublin. Z pracującym w Sopocie Żanem Tabakiem pracował przez rok, ale w Sopocie grał o wiele dłużej. Teraz przyznaje, że zagranie w ligowym finale właśnie w Trójmieście byłoby dla niego specjalnym wydarzeniem. Z kolei w Starcie Lublin pracuje obecnie Wojciech Kamiński - szkoleniowiec, który przed rokiem ściągnął Kolendę do Legii Warszawa.
Ten finał będzie miał dużo smaczków. Nie tylko dla mnie. Nie możemy się doczekać tego, z kim zagramy. Jest polecenie odgórne od trenera, by mecz oglądać. Można iść na spacer z telefonem i oglądać mecz w trakcie spaceru. Może na pikniku, w parku albo w restauracji przy obiedzie. Na pewno będę oglądał, będę śledził. Chcę zobaczyć, jak to będzie wyglądało i na kogo ostatecznie trafimy w finale - podkreśla kapitan stołecznej ekipy.
Rozgrywający warszawskiej drużyny Andrzej Pluta zaznacza, że też z chęcią obejrzy mecz, bo po prostu lubi spędzać czas z koszykówką - nie tylko jako zawodnik, ale także jako kibic.
Tata zawsze mi powtarzał, że oglądając, można się czegoś nauczyć, także koszykówkę oglądam na bieżąco. Wydaje mi się, że na tym etapie sezonu już się z rywalami doskonale znamy. Nie da się oczywiście patrzeć na ten mecz tylko jako kibic. Będę sobie tak wewnętrznie wszystko analizował, szczególnie że to decydujący mecz numer pięć. Niech wygra lepszy - mówi.