Ranny strażnik i oficer Służby Ochrony Państwa, którzy interweniowali podczas ataku na pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego, otrzymają nagrody finansowe. Taką decyzję podjął premier Donald Tusk. Wystąpił też do prezydenta o przyznanie im odznaczeń.
"Wystąpiłem właśnie do Prezydenta o przyznanie odznaczeń strażnikowi, który został ranny w czasie próby obezwładnienia mordercy z Uniwersytetu Warszawskiego oraz dla interweniującego oficera SOP" - napisał premier na portalu X.
Dodał, że przyznał także obu nagrody finansowe, a dzieci ofiary otrzymają renty specjalne.
Wcześniej o przyznanie renty dla dzieci pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego zaapelował do premiera Związek Nauczycielstwa Polskiego.
"Ogromna tragedia, która wydarzyła się na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, wstrząsnęła całą Polską. Świat akademicki nie doświadczył tak strasznego wydarzenia od wielu pokoleń. W miejscu pracy, na uczelni wyższej zamordowana została jej pracownica, portierka, jedna z tych osób, które codziennie spotyka się murach akademii" - napisali związkowcy, dodając, że kobieta była członkiem ich związku.
Podkreślili, że miejsce i okoliczności tej zbrodni, szok i oddźwięk, jaki wywołała w całym społeczeństwie, z pewnością uprawniają do podjęcia nadzwyczajnych działań, mających na celu wsparcie jej najbliższej rodziny.
Mieszko R., 22-letni student wydziału prawa UW, zaatakował w ubiegłą środę siekierą portierkę, która zamykała drzwi do Auditorium Maximum. Kobieta zginęła na miejscu.
Na pomoc kobiecie ruszył pracownik Straży UW, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala, jednak teraz jego życiu nic już nie zagraża.
Podejrzany został zatrzymany. W interwencji pomógł obecny na miejscu funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, który udzielił pomocy interweniującym pracownikom Straży Ochrony Uniwersyteckiej, a także udzielił pierwszej pomocy przedmedycznej rannemu pracownikowi. SOP była na terenie kampusu, gdyż w innym miejscu na wykładzie akademickim przebywał minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Agresor decyzją sądu na trzy miesiące trafił do zakładu psychiatrycznego przy areszcie. Czeka tam na wydanie opinii sądowo-psychiatrycznej, od której zależeć będzie jego dalszy los.