Słuchacze RMF FM alarmują nas o nietypowym zjawisku, jakie można było zobaczyć dziś na polskim niebie. Na naszej skrzynce mailowej pojawiło się wiele zdjęć pokazujących spiralę, jaką można było zobaczyć m.in. w województwie pomorskim. Okazuje się, że tajemniczy wir, jaki mogliśmy obserwować to efekt zrzutu paliwa ze zbiorników Falcona 9. Potwierdził to w rozmowie z RMF FM Karol Wójcicki popularyzator astronomii i twórca fanpage "Z głową w gwiazdach" na Facebooku.

Sygnały o tajemniczym obiekcie na polskim niebie zaczęły do nas napływać po godzinie 21:00. Słuchajcie, dziwne zjawisko widziałem na niebie. Taka łuna, wyglądała jak turbina od gwiazdy. Widzieliście to? - pytał nas jeden ze słuchaczy. Z czasem zaczęliście przesyłać do nas zdjęcia pokazujące niesamowite zjawisko.

Zaalarmowani, postanowiliśmy sprawdzić, co wywołało nietypowy widok na niebie. Spektakularny widok na naszym niebie to efekt szykowania się do deorbitacji drugiego stopnia rakiety Falcon 9 - tłumaczy w rozmowie z nami Karol Wójcicki popularyzator astronomii i twórca fanpage "Z głową w gwiazdach" na Facebooku.

Chodzi o rakietę, która kilka minut przed 19:00 wystartowała z Cape Canaveral na Florydzie. Na zlecenie Narodowego Biura Rozpoznania USA wyniosła satelitę na orbitę okołoziemską. To ściśle tajna misja, której przeznaczenie nie jest do końca znane, ale znana była trajektoria rakiety, która ją wynosiła - podkreślał ekspert. 

Po uwolnieniu satelity drugi stopień Falcona 9 szykował się do deorbitacji. A żeby ona się udała, należało wcześniej zrzucić paliwo. Obracająca rakieta wyrzucała to paliwo tworząc spektakularny wir na niebie - podkreślił. 

Obiekt prawdopodobnie wejdzie w atmosferę nad Oceanem Indyjskim.

Co ważne, zjawisko było całkowicie bezpiecznie. To jest dokładnie to, czego spodziewamy się po bezpiecznym zakończeniu tego typu misji. Tego właśnie zabrakło w lutym, kiedy rakieta miała awarię - tłumaczył Wójcicki.

To, co widzieli nasi słuchacze, to prawidłowa inicjacja zejścia z orbity drugiego stopnia rakiety Falcon 9. W sposób planowany, przewidywalny i mam nadzieję skuteczny, bo rzeczywiście ten proces inicjuje później odpalenie silników po to, żeby rakieta weszła w atmosferę nie nad terenami zamieszkałymi, nie nad lądem, a nad oceanem - podkreślił ekspert.

Jednocześnie Wójcicki wskazał, że nieco zaskakujące było to, że do takiego zdarzenia doszło nad Polską. Przyznam się szczerze, że sam śledziłem start rakiety, ale nie przyszło mi do głowy, że jedno kółko po starcie do tej deorbitacji dojdzie. Mieli szczęście ci, którzy patrzyli w niebo w tym momencie i to zarejestrowali. Patrząc po wpisach w komentarzach w "Z głową w gwiazdach" setki ludzi oglądało ten widok - mówił.