W Pszowie koło Wodzisławia Śląskiego w miejscu wieczornego pożaru, w którym zginęło pięć osób, rozpoczęto zbieranie śladów i dowodów. Chodzi o ustalenie przyczyn pojawienia się ognia w budynku. W akcji brało udział 20 strażackich zastępów. Budynek, w którym wybuchł pożar - jak przekazał wojewoda śląski, "nie był zgłoszony jako hotel".
- W Pszowie koło Wodzisławia Śląskiego doszło do tragicznego pożaru, w którym zginęło pięć osób. Budynek, w którym wybuchł ogień, nie był oficjalnie zgłoszony jako hotel ani hostel.
- Ofiary to kobieta w wieku 36 lat i czterej mężczyźni w wieku od 49 do 69 lat.
- W akcji gaśniczej uczestniczyło 20 zastępów straży pożarnej.
- Z budynku ewakuowano 12 osób, w tym dwie narodowości ukraińskiej.
- Policja rozmawiała już z dozorcą budynku. Kluczowe będzie przesłuchanie właściciela nieruchomości.
- Władze lokalne zapewniły ewakuowanym osobom bezpieczne schronienie oraz wyżywienie.
- Jak świadkowie opisują pożar? O tym przeczytasz w dalszej części artykułu.
Budynek jest całkowicie spalony. Nie ma okien, zawaliła się część dachu. Opalona jest elewacja.
Przed domem nie ma już strażaków, ale miejsca pilnują policjanci.
Z 12 ewakuowanych z budynku osób dwie odwieziono do szpitala, a pozostałe do zastępczego hotelu. Straż pożarna przekazała, że ewakuowani to dwie osoby narodowości ukraińskiej i dziesięć osób narodowości polskiej. W trakcie akcji poszkodowanych zostało dwóch policjantów. Jeden z nich trafił do szpitala, bo w trakcie akcji uległ zatruciu tlenkiem węgla.
Prokuratura przekazała w poniedziałek nowe informacje o ofiarach pożaru. Wszyscy, którzy zginęli byli Polakami.
Mamy ustalone, że ofiary to obywatele narodowości polskiej - kobieta w wieku 36 lat i czterej mężczyźni w wieku od 49 do 69 lat - powiedziała asp. sztab. Małgorzata Koniarska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.
Dopiero po przeprowadzonych oględzinach zostanie formalnie wszczęte śledztwo w sprawie niedzielnego pożaru.
Policja już planuje przesłuchanie świadków. Wstępnie, jak usłyszał w komendzie w Wodzisławiu Śląskim reporter RMF FM Marcin Buczek, rozmawiano już z dozorcą budynku.
Funkcjonariusze chcą też przesłuchać ewakuowanych lokatorów. To kiedy mieszkańcy budynku odpowiedzą na pytania śledczych nie jest jednak jasne.
Jak mówi burmistrz Pszowa Piotr Kowol, wiadomo już kto mieszkał w budynku jednorodzinnym. Mamy wszystkie dane osób, które przebywały w obiekcie - przyznał i dodawał: To nie był budynek zgłoszony jako hostel. Nie była oficjalnie zgłoszona taka działalność w tym budynku. Budynek był mieszkalny, jednorodzinny.
Niezwykle ważne będzie też przesłuchanie właściciela spalonego domu.
Burmistrz Pszowa przekazał RMF FM, że ewakuowani z budynku są w bezpiecznym miejscu. Zabezpieczyliśmy miejsce i wyżywienie tym wszystkim osobom w budynku komunalnym - przekazał Piotr Kowol.
Miejscowe władze są w stałym kontakcie. Zapewniono, że ewakuowani pozostaną w lokalach komunalnych tak długo, jak będzie to konieczne. Jesteśmy w kontakcie ze służbami pana starosty. Będziemy szukać miejsc dla nich i kontaktu z ich rodzinami. To nie są osoby bezdomne, które nie wiadomo jak się tu znalazły. Zapewne większość z nich ma rodzinę - podkreślił burmistrz.
Wśród ewakuowanych nie ma dzieci.
Komendant główny PSP nadbryg. Wojciech Kruczek przekazał podczas wczorajszego briefingu prasowego, że pożar wybuchł ok. godz. 18.30.
Ogień został zlokalizowany o godz. 21.40. Po przyjeździe na miejsce zdarzenia straż pożarna zastała cały obiekt dwupiętrowy i z poddaszem użytkowym zajęte ogniem. Rozwój pożaru był bardzo dynamiczny, w związku z czym najprawdopodobniej nie udało się tym pięciu osobom ewakuować w odpowiednim czasie z obiektu - powiedział Kruczek.
Dodał, że obiekt jednorodzinny, w którym wybuchł pożar, jest połączony z częścią magazynową. Nie było tam osób, które mogłyby być zagrożone skutkami tego pożaru - powiedział komendant.
Wojewoda śląski powiedział, że budynek, w którym wybuchł pożar, "nie był zgłoszony jako hotel". Nie był to też hostel. Charakter działalności, którą prowadził właściciel budynku, zostanie wyjaśniony w ramach trwającego śledztwa - dodał.
Wiadomo, że w tym budynku wynajmowano mieszkania. Jak ustaliła Wirtualna Polska, dom podzielony był na pokoje wynajmowane różnym osobom.
Mieszkali tu ludzie, którzy nie mieli gdzie mieszkać. Było tu małżeństwo ukraińskie i Polacy. Znałem ich z imienia, można powiedzieć, że się kolegowaliśmy - powiedział RMF FM pan Jerzy, mieszkaniec Pszowa.
Burmistrz Pszowa stwierdził, że dwóch lokatorów było pod dozorem opieki społecznej.
Reporter RMF FM Marcin Buczek dziś rozmawiał z panem Tomaszem, który mieszka naprzeciwko budynku, który się zapalił. Mężczyzna zaznaczył, że ogień szybko zajął obiekt.
Byłem tutaj około 18:20 i jeszcze nic się nie działo. O 18:35 zadzwonił do mnie kumpel - powiedział, że na miejscu jest pełno ognia - podkreślał pan Tomasz. To wszystko się zajęło w ciągu 10 minut - zaznaczał.
Mieszkaniec Pszowa dodał, że gdy przyjechał na miejsce, widział przed płonącym budynków wielu policjantów i strażaków. Wszystko było zajęte ogniem - mówi.