Dwóch chłopców znalazło w rowie stary granat moździerzowy. Przynieśli go na podwórko, jakby był zwykłym kamieniem. Nie wiedzieli, że trzymają w rękach śmiercionośny ładunek z czasów II wojny światowej. Policja ewakuowała całą rodzinę, a do akcji wkroczyli saperzy. Tylko cudem nie doszło do tragedii.
W niedzielne popołudnie dwóch chłopców, w wieku 9 i 12 lat, spacerowało w okolicy swojego domu w gminie Węgorzewo (woj. warmińsko-mazurskie). W przydrożnym rowie melioracyjnym natknęli się na podejrzany metalowy przedmiot.
Zamiast zawiadomić dorosłych, zabrali go ze sobą - prosto na rodzinne podwórko. Jak się później okazało, był to granat moździerzowy z zapalnikiem, pochodzący z czasów II wojny światowej.
Gdy jeden z dorosłych zauważył, co chłopcy przynieśli do domu, natychmiast zawiadomił policję. Na miejsce wysłano funkcjonariusza z grupy minersko-pirotechnicznej, który potwierdził, że znalezisko to w pełni uzbrojony niewybuch o długości 40 cm.
Policja niezwłocznie ewakuowała wszystkich mieszkańców - siedmioosobową rodzinę, w tym pięcioro dzieci. Teren zabezpieczono do czasu przyjazdu saperów z Giżycka.
Na szczęście tym razem nikt nie ucierpiał. Ale - jak podkreśla policja - sytuacja mogła zakończyć się tragicznie. Przypominamy, że w przypadku znalezienia przedmiotu przypominającego granat lub inny niewybuch, takiego znaleziska nie wolno przenosić, dotykać ani rozbrajać - ostrzega st. post. Magdalena Hrynkiewicz z KPP w Węgorzewie.
Jakiekolwiek manipulowanie przy takim ładunku może doprowadzić do jego detonacji, a w konsekwencji do poważnych obrażeń lub śmierci.