W poniedziałek przed zakładem karnym w Opolu Lubelskim (woj. lubelskie) pojawił się prezydent Puław. Paweł Maj miał spędzić w areszcie pięć dni za niezapłaconą przez miasto grzywnę. Za kraty jednak nie trafi, bo ktoś wpłacił grzywnę za miasto. Źródłem problemu jest spór o funkcjonowanie boiska orlik.

W poniedziałek przed zakładem karnym w Opolu Lubelskim jest bardzo spokojnie, nie ma tu żadnej demonstracji, ale przyjechała też grupa mieszkańców Puław - relacjonował obecny na miejscu reporter RMF FM Dominik Smaga. Mieszkańcy przyjechali po to, żeby wesprzeć prezydenta w walce o szkolne boisko. Zgromadzeni mieli ze sobą banery z napisami m.in. "uwolnić orlika", "sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie".

Podczas konferencji prasowej Maj podkreślił, że cieszy się z zapowiadanych zmian w prawie, które pozwolą "otworzyć wszystkie orliki w Polsce, w tym orlik w Puławach". Dzisiaj, za chwilę miałem się znaleźć tutaj, w zakładzie karnym w Opolu Lubelskim, za kratami. Okazało się, że prawo można zmienić. Już w czwartek w Sejmie minister (Sławomir Nitras) ogłosił, że jest to możliwe - wyjaśnił prezydent.

Zaznaczył, że przez wiele lat pisał do decydentów w sprawie udostępnienia orlika w Puławach dla wszystkich dzieci i chętnych, ale - jak podkreślił - nie otrzymywał odpowiedzi albo słyszał, że nie da się tego zrobić. Dotyczy to każdego rządu, bo pisałem mnóstwo pism, rok temu chociażby do ministra Nitrasa - pismo bez odpowiedzi - wymienił.

Zdaniem samorządowca zapłacenie grzywny za miasto potwierdza "niesprawiedliwy, amoralny wyrok sądu". Według niego zrobione to zostało wyłącznie po to, żeby "uniknąć kompromitacji aparatu państwa, żeby nie było tego widoku, że odprowadzacie mnie w tej chwili (do aresztu)".

Zdeptanie podjętej świadomie symboliki czynu, że idę za kraty, żeby pokazać wszystkim, jak nikczemne, złe i kalekie jest obowiązujące prawo i jak nikt nie chce go zmieniać - powiedział do zgromadzonych Paweł Maj, komentując anonimowe opłacenie grzywny.

Choć nie musiał, samorządowiec przyjechał przed zakład karny, żeby wyrazić sprzeciw wobec prawnych absurdów, bo tak nazywa wyrok ograniczający działalność boiska orlik przy szkole w Puławach.

Spór o orlika w Puławach

Całą sprawę opisaliśmy: TUTAJ.

Wszystko zaczęło się jeszcze w 2018 r., kiedy małżeństwo mieszkające w pobliżu szkoły w Puławach złożyło skargę na hałas i nadmierne oświetlenie z boiska. Sąd zakazał wtedy korzystania z orlika osobom, które nie są uczniami tej szkoły, w tym osobom dorosłym i klubom sportowym. W związku z tym ratusz wybudował w 2022 r. ekrany akustyczne, a potem zdecydował o udostępnieniu orlika wszystkim chętnym. Jednak małżeństwo ponownie zgłosiło sprawę do sądu, wnioskując o ukaranie grzywną miasta w wysokości 15 tys. zł. Sąd Rejonowy w Puławach oddalił wniosek, ale małżeństwo odwołało się od tej decyzji.

W grudniu 2023 r. Sąd Okręgowy w Lublinie nałożył na miasto grzywnę w wysokości 5 tys. zł. Prezydent Paweł Maj deklarował od początku, że ratusz nie zamierza jej zapłacić. W tej sytuacji kara została zmieniona na pięć dni aresztu dla osoby reprezentującej miasto, tzn. prezydenta Puław

W ostatni piątek okazało się, że ktoś zapłacił karę grzywny za miasto, dzięki czemu Paweł Maj uniknie odsiadki.

Prezydent Puław w swoim piątkowym wpisie, komentując nieoczekiwaną wpłatę, podkreślił, że nie zgadza się "z taką ingerencją w wyroki", ale liczy, że ta osoba lub podmiot niebawem się ujawni "i równie chętnie będzie spłacać grzywny innym ofiarom wadliwego systemu". "Czyżby celem było uniknięcie kompromitacji państwa i wymiaru sprawiedliwości?" - pytał prezydent.

Maj mówił na antenie internetowego Radia RMF24, że swoją walkę toczy dla dzieci. Zapłacenie grzywny za to, że dzieci mogą ćwiczyć na boisku, byłoby sankcjonowaniem zła w czystej postaci - wskazywał samorządowiec.