Wtorkowy poranek przyniósł dobre wieści z Biebrzańskiego Parku Narodowego - minionej nocy nie zwiększyła się powierzchnia pożaru. Choć sytuacja trochę się ustabilizowała, to wciąż jest za wcześnie, by powiedzieć, że pożar jest dogaszany. Strażacy mówią o problemach podpowierzchniowych - Pożar może przechodzić w głąb torfu.

  • Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł w niedzielę po południu.
  • W nocy z niedzieli na poniedziałek pożar rozprzestrzenił się z 60 do 450 hektarów.
  • Strażacy zapowiadali wczoraj, że kluczowa będzie noc z poniedziałku na wtorek. Dziś rano z BPN napłynęły dobre wieści.

Pożar może przechodzić w głąb torfu

Trwa gaszenie pożaru, który w niedzielę po południu wybuchł na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego na styku powiatów: augustowskiego i monieckiego. Służby informowały w poniedziałek, że pożarem było objętych ok. 450 hektarów.

We wtorek rano z Biebrzańskiego Parku Narodowego napłynęły dobre informacje - minionej nocy nie zwiększyła się powierzchnia pożaruSytuacja trochę się ustabilizowała - poinformował kpt. Cezary Zalewski z Komendy Powiatowej PSP w Wysokiem Mazowieckiem, zaznaczając jednak, że jest za wcześnie, by mówić, iż pożar jest dogaszany.

W nocy pożar nie rozprzestrzenił się nam powierzchniowo, co traktujemy jako bardzo dobrą informację. Niestety, borykamy się z problemami podpowierzchniowymi pożaru, ze względu na wysoką temperaturę pod powierzchnią gleby i przedostawaniem się tych zarzewi ognia w dół - poinformował na późniejszym posiedzeniu sztabu kryzysowego w Białymstoku komendant główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Wojciech Kruczek.

We wtorek rano w działaniach brało udział ok. 300 strażaków PSP i OSP. Jeszczec dziś na miejsce ma przyjechać ponad 70-osobowa kompania gaśnicza z województwa mazowieckiego; od poniedziałku jest kompania gaśnicza z Olsztyna, są też dwie specjalistyczne grupy ds. gaszenia pożarów lasów z ziemi (z Poznania i Lublina), pomagają leśnicy, WOT i pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. W poniedziałek w różne działania aangażowanych było ponad 500 osób.

Co ważne, w nocy z poniedziałku na wtorek udało się zbudować ze strażackich węży magistralę o długości 1 km, dzięki której strażacy mogą wykorzystywać wodę z rzeki do walki z czołem pożaru. We wtorek zostanie dobudowane jeszcze ok. 1-1,5 km takiej sieci. Tak, by całość pożaru została jakby otoczona i z każdego miejsca można było, również z ziemi, podawać wodę w celu dogaszania tych miejsc, ponieważ ze względu na możliwą dużą głębokość, trzeba będzie wody podawać bardzo dużo - wyjaśnił komendant główny PSP.

Zaznaczył, że monitorowana jest przestrzeń pożaru w głąb torfu. Zapewnił, że będzie to sprawdzane "metr po metrze", aby podać odpowiednią ilość wody, której będzie potrzeba dużo. Na ten moment planujemy dogaszanie i z powietrza, i z ziemi, by dzisiaj już do minimum ograniczyć wszelkie możliwości rozwijania się tych zarzewi pożaru pod powierzchnią gleby - powiedział nadbryg. Wojciech Kruczek.

Zniszczenia są ogromne. Obecnie możemy mówić o 450 ha Biebrzańskiego Parku Narodowego, który został pochłonięty przez ten pożar. (...) Wydaje się, że (...) możemy powiedzieć, iż PSP panuje nad tym terenem, na którym ten pożar wybuchł - powiedział z kolei wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.

Śmigłowce w walce z pożarem

Aby gasić pożar, do dyspozycji służb we wtorek jest jeden policyjny Black Hawk oraz 5 śmigłowców Lasów Państwowych. Pilotów i śmigłowców jest tyle, ile tutaj zadysponowano, ile potrzeba do gaszenia tego pożaru - powiedział rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.

Wojewoda podlaski poinformował, że w poniedziałek policyjny Black Hawk zrzucił 219 tys. litrów wody, a śmigłowce Lasów Państwowych - 125 tys. litrów wody.

Pożar ma miejsce blisko kolebki ochrony przyrody nad Biebrzą

Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Artur Wiatr poinformował we wtorek, że pożar ma miejsce blisko obszaru ochrony ścisłej parku, czyli rezerwatu Czerwone Bagno. Wskazał, że to miejsce cenne dla wielu gatunków, ostoja łosia, ale też wilka, rysia, rzadkich gatunków ptaków: orlika grubodziobego, orlika krzykliwego, wodniczki, kszyka, dubelta.

Z punktu widzenia parku jest to bardzo ważne miejsce. Jest to kolebka ochrony przyrody nad Biebrzą - podkreślił Artur Wiatr. Dodał, że to miejsce to "dobro narodowe" o olbrzymiej wartości przyrodniczej". Dyrektor BPN podkreślił, że kluczowe jest, aby ogień nie przeniósł się na las.

Dodał także, że trwa analiza siedlisk przyrodniczych objętych pożarem. Nie było na razie dotąd zgłoszeń o zwierzętach rannych w pożarze. Park pełni dyżur, aby w razie potrzeby udzielać im pomocy.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Mają to badać biegli, gdy zakończą się działania gaśnicze. Obecny w poniedziałek na odprawie służb w Grzędach w BPN premier Donald Tusk zapowiedział, że na wtorkowym posiedzeniu rządu będzie omawiana sprawa kar za podpalenia.

Przypomnijmy, to już kolejny w ostatnich tygodniach pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Trzy tygodnie temu w pożarze w BPN spłonęło ok. 90 hektarów trzcinowisk i suchych traw na granicy powiatów augustowskiego i sokólskiego; akcja gaśnicza z udziałem ponad 120 strażaków trwała kilka godzin. Kilka dni temu kolejny pożar w BPN objął teren o powierzchni 8-9 ha.