Gdy policja ustala przyczyny pojawienia się ognia w Biebrzańskim Parku Narodowym, jego dyrekcja szacuje straty w przyrodzie. "To bardzo suchy rok i wciąż apelujemy, żeby nie wypalać traw, bo może powtórzyć się historia sprzed pięciu lat" - mówi dyrektor BPN Artur Wiatr.

Choć nikogo nie złapano za rękę, to statystyki pożarów pokazują, że do zaprószenia ognia mogło dojść przez działanie człowieka. Pytanie tylko, czy było to celowe działanie, czy nie. Dyrekcja Biebrzańskiego Parku Narodowego od lat apeluje, by nie wypalać traw, bo stanowi to bardzo duże zagrożenie dla znajdującej się tam przyrody. Wszyscy doskonale pamiętają kwiecień 2020 roku, gdy doszło do największego pożaru w historii tego parku. Gaszenie bagiennych łąk i lasu trwało osiem dni.

Ze statystyk wiemy, że najczęściej jest to czynnik ludzki. To nas bardzo smuci, że w tak trudnym i suchym roku są jednak tacy, którzy decydują się na wypalanie traw. O tym wciąż mówimy z innymi służbami - nie wypalajmy traw i nieużytków. To nikomu nie służy, a tutaj nawet było zagrożenie dla zagród i gospodarstw - mówi Artur Wiatr, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Wczorajszy pożar objął teren o powierzchni blisko 90 hektarów w pobliżu miejscowości Krasnybór.

Na ten moment nie wiemy jeszcze, jakie są straty w przyrodzie, to będzie też trudne do oszacowania. Tutaj widać spalone turzycowiska i szuwar trzcinowy. To cenne miejsce występowania takich gatunków jak wodniczka - gatunek zagrożony, a Dolina Biebrzy jest najważniejszą ostoją dla tego ptaka. Dubelt - kolejny zagrożony gatunek, kropiatka, derkacz, podróżniczek, żuraw - wszystkie gatunki ważne dla tego ekosystemu. Niektóre gatunki już są i przystępują do lęgów, które utrudnia panująca susza, niektóre dolecą. Może trochę deszczu dopada i będą lepsze warunki - dodaje Wiatr.

Do późnych godzin nocnych z pożarem walczyło ponad 120 strażaków PSP i OSP, wspieranych przez samorząd gminy Sztabin, społeczność lokalną, policję, wojsko i pracowników Biebrzańskiego Parku Narodowego. W działaniach wykorzystano specjalistyczne pojazdy terenowe Sherp i drony do precyzyjnej lokalizacji ognia. Z powietrza akcję wspierały samolot i śmigłowiec Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.