Kupujemy zamknięty artykuł spożywczy i sprawdzamy jego datę ważności. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden element – opakowanie. Jeżeli zaniepokoi nas w nim cokolwiek, np. że jest mało szczelne albo dziwnie napompowane - to znak, że lepiej je omijać.
Nienaturalne "napuchnięcie" wieczka puszki lub słoika czy opakowania z żywnością - to tak zwany "bombaż". Zjawisko to powstaje w wyniku wzrostu ciśnienia gazów produkowanych przez gromadzące się w środku mikroorganizmy. To znak, że w produkcie rozwijają się już bakterie beztlenowe.
Taka żywność może zawierać toksyny, np. jadu kiełbasianego - groźnego dla zdrowia i życia. Nie należy bagatelizować jakiegokolwiek sygnału, że artykuł spożywczy może być zepsuty, a jest ich kilka:
- wypukłe wieczko lub denko, które sprężynuje pod naciśnięciem,
- nabrzmiałe i napięte opakowanie np. foliowe, w którym znajdują się sery i wędliny - świadczy o procesach gnilnych lub fermentacyjnych,
- syczący dźwięk przy otwieraniu - jeżeli nie jest to napój gazowany - również jest sygnałem ostrzegawczym,
- nieprzyjemny zapach, smak, podejrzany kolor lub konsystencja.
Lato stwarza mikroorganizmom idealne warunki do rozwoju. Salmonella, gronkowiec czy pałeczki jadu kiełbasianego lubią wysokie temperatury i słońce - dlatego o tej porze roku, trzeba zwracać szczególną uwagę na to, jak przechowujemy żywność.
"Podczas upałów, powinniśmy zwracać szczególną uwagę na to, co jemy. W wysokich temperaturach żywność staje się doskonałą pożywką dla rozwoju chorobotwórczych bakterii, grzybów i pleśni" - takie ostrzeżenie znalazło się na stronie internetowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczeja w Szczecinku.
Wakacje, to czas kiedy częściej pojawiają się dolegliwości, takie jak:
- mdłości,
- wymioty,
- bóle brzucha,
- biegunka,
- gorączka.
To może być efekt zjedzenia zepsutej żywności.
Sanepid ostrzega, że w czasie upałów wszystko dzieje się szybciej: pieczywo pleśnieje, twarogi kwaśnieją, sałatki psują się, a w nadtopionych lodach mnożą się gronkowce czy salmonella. Nawet w stojącej na słońcu wodzie mineralnej mogą rozwinąć się niebezpieczne bakterie coli i shigelli.
"W gorący dzień lepiej unikać miejsc (np. targowisk), gdzie produkty nie są przechowywane w warunkach chłodniczych, ale często "smażą się" w promieniach słońca. Żywność zmienia się wówczas w groźną bombę bakteriologiczną" - zaznaczono w komunikacie.
Zdaniem specjalistów wystarczy, że mięso czy nabiał poleżą pół godziny w nasłonecznionym miejscu, aby wytworzyły się drobnoustroje poważnie zagrażające naszemu zdrowiu.
Upały nie służą także warzywom i owocom, bo pod wpływem gorąca rozwijają się w nich bakterie gnilne, mogące doprowadzić do ciężkiego zatrucia. W czasie wysokich temperatur, trzeba też pamiętać o dokładnym myciu warzyw i owoców przed spożyciem oraz wyrzucać nadpsute produkty.