Rolnicy ze związku "Orka" rozpoczęli strajk okupacyjny w Sejmie. Twierdzą, że nie opuszczą gmachu, dopóki nie spotka się z nimi premier Donald Tusk. W pewnym momencie doszło do przepychanek pomiędzy protestującymi a strażą marszałkowską. Rolnicy protestują przeciwko przepisom tzw. "Zielonego Ładu". "Postulaty protestujących w Sejmie rolników są w dużej mierze nieaktualne" - ocenił minister rolnictwa Czesław Siekierski.

W Sejmie rozpoczął się strajk okupacyjny rolników ze związku "Orka".

"My się pod niczym nie będziemy podpisywać"

Jak powiedzieli protestujący, "od grudnia wszystkie związki zawodowe próbują z panem Donaldem (Tuskiem - przyp. red.) się spotkać, próbują ustalić konkretne decyzje, których brakuje".

Nasza organizacja patrzy ponad to, nas się już nie da mamić obietnicami. Wszystkich innych do tej pory rządzący kupowali. Wystarczyło, że ich kamera nagrała. Niektórzy się potrafili podpisać się pod czymś, co nie czytali. My się pod niczym nie będziemy podpisywać - mówili.

"Nie opuścimy tego Sejmu"

Przyjechaliśmy tutaj. I dzisiaj chcielibyśmy zaprotestować przeciwko "Zielonemu Ładowi", przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące do kraju z Ukrainy. Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś potraktował nas rolników bardzo poważnie - powiedział dziennikarzom jeden z przedstawicieli protestujących Mariusz Borowiak.

Dodał, że rolnicy nie opuszczą Sejmu, dopóki nie spotka się z nimi premier. Zapowiedział, że w Sejmie będą się zmieniać z przedstawicielami innych związków rolniczych.

Nie opuścimy tego Sejmu, aż do momentu, kiedy pan Donald Tusk się z nami spotka. Chcielibyśmy zostać tutaj. Chcielibyśmy prosić pana marszałka (Szymona) Hołownię o to, aby umożliwił nam pozostanie tutaj i w legalny sposób protestować. Bronić swojej racji, bronić swojego rolnictwa - mówił.

Nie jesteśmy tutaj żadnymi bandytami, nie jesteśmy łobuzami. Chcemy w kulturalny sposób zaprotestować, zamanifestować swoje problemy, jakie mamy w rolnictwie - dodał przedstawiciel protestujących.

Jak powiedział jeden z rolników w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Radkowskim, protestujących do Sejmu wpuściły "trzy ugrupowania partyjne, opozycyjne". PiS, Konfederacja i chyba Kukiz - dodał.

Siekierski: Postulaty protestujących w Sejmie rolników w dużej mierze nieaktualne

Z przedstawicielami protestujących spotkał się minister rolnictwa Czesław Siekierski. Rolnicy mówili o swoich problemach, dlaczego protestują, choć te ich postulaty są w dużej mierze nieaktualne, dlatego, że dokonaliśmy istotnych zmian w Zielonym Ładzie, właściwie te postulaty, które proponowali rolnicy, one zostały wykorzystane, a Zielony Ład został (...) sprowadzony do Ładu Rolniczego - powiedział szef resortu rolnictwa.

Dodał, że uwzględnione zostały propozycje związane z wykorzystaniem zrównoważonego charakteru rolnictwa.

Rolnicy wiedzą jak produkować, wiedzą na czym polega dobrostan zwierząt, wiedzą na czym polega zmianowanie, a więc wiedzą, że chemii się stosuje tyle ile potrzeba, a nie za dużo - dodał.

Podkreślił, że "decyzje polityczne zostały podjęte przez panią Ursulę von der Leyen po rozmowie z premierem Tuskiem".

Minister powiedział też, że rośnie eksport polskiego zboża, a na granicy z Ukrainą maleje tranzyt, wzrosły też ceny. Sytuacja nie jest zadowalająca dla rolników, ale jest poprawa - podsumował.

Przepychanki między strażą marszałkowską a rolnikami

Tuż po godz. 15 kilkunastu rolników ze związku Orka, którzy siedzieli pod ścianą na korytarzu, zostało otoczonych przez straż marszałkowską. Strażnicy odseparowali od nich dziennikarzy i próbowali ich wyprowadzić w inne miejsce. Po kilku minutach przepychanek akcja została wstrzymana, choć cały czas rolnicy byli otoczeni przez strażników. Nerwowo było z obu stron.

Sytuacja została jednak opanowana.

Jak informuje reporter RMF FM Michał Radkowski, rolnikom towarzyszyli m.in. Robert Telus, były minister rolnictwa w rządzie PiS i poseł Grzegorz Braun. 

Szef Kancelarii Sejmu spotkał się z rolnikami

Do protestujących wyszedł szef kancelarii Sejmu Jacek Cichocki. Zwrócił się do rolników, którzy otoczeni dużą grupą dziennikarzy udzielali wywiadów, aby przenieśli w inne miejsce. Jak dodał, nie powinni blokować ruchu w Sejmie, ponieważ stwarza to niebezpieczeństwo dla przebywających tam osób, również dla nich samych. Cichocki wskazał rolnikom inne miejsce w pobliżu. Protestujący się w nie przenieśli.

Szef kancelarii Sejmu zwrócił się też do rolników, aby "nie krzyczeli na straż marszałkowską". Zapewnił, że protestujący otrzymają wodę i krzesła.

Cichocki poprosił też protestujących, aby przebywali we wskazanym miejscu wraz z posłami, którzy ich zaprosili. Kto zaprasza, za swoich gości ponosi odpowiedzialność - powiedział Cichocki.

Hołownia: Zaproponowałem protestującym nocleg w Hotelu Poselskim

Wieczorem marszałek Sejmu Szymon Hołownia spotkał z protestującymi rolnikami. Długo rozmawialiśmy - wyjaśnił. Zaznaczył, że traktuje innych posłów jak współgospodarzy Sejmu, stąd uznał za stosowne podzielić się z nimi najnowszymi informacjami w tej sprawie.

Zaproponowałem protestującym nocleg w Hotelu Poselskim, by mogli noc spędzić w normalnych warunkach, nie na korytarzu i jutro - jak to było zaplanowane - spotkać się z ministrem rolnictwa - przekazał Hołownia. Jak dodał, poprosił też o postulaty protestujących na piśmie, by móc je przekazać adresatom.

Zaproponowałem rozwiązania prawne i legislacyjne, które możemy podjąć tu w Sejmie - powiedział Hołownia. Według niego, protestujący powiedzieli, iż rozważą jego propozycje.

O to, czy rolnicy skorzystają z propozycji marszałka i spędzą noc w Hotelu Poselskim, pytany był Mariusz Borowiak. Zostajemy tutaj, gdzie cały dzień jesteśmy - odpowiedział przedstawiciel protestujących.

Według Borowiaka, propozycja marszałka Hołowni polegała na tym, że rolnicy mogą skorzystać z noclegu w Hotelu Poselskim pod warunkiem, że kończą tutaj swój pobyt. Ale, my zostajemy w Sejmie, bo nam chodzi o spotkanie z Donaldem Tuskiem, dlatego że mamy postulaty, które chcemy mu przekazać osobiście - zaznaczył protestujący rolnik.

My zostawiliśmy dzisiaj swoje gospodarstwa i przyjechaliśmy do Warszawy, zrobiliśmy po 300-400 km, więc dlaczego mamy spać w hotelu? - dodał Borowiak. Zwrócił też uwagę, że premier Tusk był w czwartek w Sejmie. To nie było tak, że pana Donalda Tuska nie było w Sejmie, bo był, mógł nam poświęcić 15 minut, to nie jest dużo - podkreślił.

Tak naprawdę jesteśmy tak zdesperowani, że zostaniemy tu, dopóki naprawdę premier się z nami nie spotka - zadeklarował Borowiak. Według niego, to od premiera zależy, kiedy rolnicy opuszczą gmach Sejmu.

"Musimy dbać o bezpieczeństwo i porządek w tym budynku, bo czasy są trudne"

Wcześniej Hołownia mówił, że rozmawiał posłami, którzy umożliwili rolnikom wejście do gmachu parlamentu. Przyszedł poseł Marek Suski, reprezentując większą grupę, Ryszard Bartosik, Woźniak, Roman Fritz - powiedział. Dodał, że z posłem Robertem Telusem rozmawiał wcześniej.

To była rozmowa w trudnych okolicznościach - przyznał marszałek, ale jak stwierdził "na koniec spotkania wszyscy rozumieli, co do siebie mówią".

Naruszenie porządku, Regulaminu Sejmu to nie jest zachowanie, które będziemy tolerować u kogokolwiek. Dotyczy to także posłów - mówił Hołownia. Musimy dbać o bezpieczeństwo i porządek w tym budynku, bo czasy są trudne - tłumaczył.

Hołownia kilka razy podkreślał, że wszyscy parlamentarzyści są odpowiedzialni za bezpieczeństwo w gmachu, a to, że zaprosiło się "dorosłe osoby, które same odpowiadają za swoje zachowanie" lub, że "zaproszenie w imieniu posła wystosował klub", nie jest dobrą wymówką.

Słowne starcie lidera okupujących parlament rolników z Kołodziejczakiem

Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak w rozmowie z dziennikarzami przekonywał, że 14 rolników ze związku Orka, którzy okupują Sejm, nie są reprezentantami rolników, tylko działają - jak powiedział - na polityczne zamówienie - chcą zohydzić Polakom Unię i odizolować nas od reszty świata.

Dodał, że nie będzie rekomendował premierowi rozmowy z protestującymi, co jest warunkiem przerwania strajku. Wtedy do wiceministra podszedł lider protestujących rolników Mariusz Borowiak.

Michał, zrobimy debatę przy kamerach. Po co uciekasz? Przecież możemy porozmawiać tutaj, konkretnie. Pół roku próbujesz coś osiągnąć - mówił do Kołodziejczaka Borowiak.

To jest właśnie obraz tego, w jaki sposób chcą politycy opozycji dzisiaj wykorzystać, w tej prymitywnej kampanii wyborczej, swoich różnych działaczy - odpowiadał Kołodziejczak.

W końcu panowie się rozeszli, a lider protestujących rolników dodał: "Ja ręki Michałowi Kołodziejczakowi nigdy nie podam, bo nie szanuję ludzi, którzy są zdrajcami".