Za zakup śmigłowców Black Hawk w wersji cywilnej ktoś powinien siedzieć, podobnie jak za zakup trzykrotnie większej liczby śmigłowców Apache w stosunku do przewidywanej - mówi w rozmowie z Onetem osoba znająca kulisy zakupu polskich śmigłowców.
- Zakup śmigłowców S-70i Black Hawk w wersji cywilnej odbył się bez przetargu, co według eksperta było nieuzasadnione - maszyny nie spełniały wymogów wojskowego śmigłowca wielozadaniowego.
- Zakup 96 śmigłowców AH-64E Apache za 10 mld dolarów to dopiero początek wydatków - całkowity koszt ich eksploatacji może sięgnąć 30 mld dolarów, co stanowi poważne obciążenie dla budżetu obronnego.
- Wiceminister Paweł Bejda zdecydował o rezygnacji z dalszego zakupu Black Hawków, stawiając na nowoczesne śmigłowce AW-149, co może oznaczać zwrot w podejściu do modernizacji polskiego lotnictwa wojskowego.
W piątek Onet opublikował artykuł ukazujący kulisy zakupu śmigłowców Black Hawk i Apache dla polskiej armii. Źródłem informacji jest doświadczony oficer sił powietrznych, pełniący w przeszłości funkcje dowódcze i zaangażowany w organizację różnych obszarów wojskowego lotnictwa. Ze względu na obawę przed konsekwencjami, rozmówca portalu poprosił o zachowanie anonimowości.
Jak przypomina Onet, 5 czerwca wiceminister obrony Paweł Bejda ogłosił, że Agencja Uzbrojenia zrezygnowała z zakupu kolejnej partii 32 śmigłowców S-70i Black Hawk z zakładów PZL Mielec. Według agencji nastąpiła "istotna zmiana okoliczności", przez co transakcja przestała leżeć w interesie publicznym.
Onet przypomina również, że były szef MON Antoni Macierewicz "niespodziewanie zrezygnował z zakupu francuskich śmigłowców Caracal i "błyskawicznie zdecydował się na Black Hawk S-70i". 10 października 2016 r. - jak pisze Onet - minister Macierewicz ogłosił swoją decyzję podczas wizyty w PZL Mielec.
Rozmówca Onetu ocenia, że "Black Hawk S-70i został zakupiony bez przetargu, na podstawie pilnej potrzeby operacyjnej". Jak dodaje, "problem polega na tym, że to była cywilna maszyna, która nie miała systemów predestynujących ją do miana śmigłowca wojskowego, wielozadaniowego".
Rozmówca Onetu przyznaje, że nie jest zdziwiony decyzją wiceministra Bejdy. "Minister Bejda stanął przed wyborem. Mógł kontynuować program, który jest problematyczny, bo po pierwsze jest niezwykle drogi i po drugie to nie jest śmigłowiec bojowy, a zakupione śmigłowce miały przecież iść do jednostek operacyjnych. Mógł też zrezygnować z niego, stawiając na nowoczesne śmigłowce wielozadaniowe AW-149, które dopiero co zeszły z deski kreślarskiej" - wskazuje.
Jak podaje portal, drugim projektem, który jest powszechnie krytykowany w środowisku wojskowym, głównie z powodu jego rozmiarów, jest zakup 96 śmigłowców AH-64E Apache. Onet przypomina, że proces zakupu został zapoczątkowany przez ówczesnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka w 2022 r., a sfinalizowany w 2024 r. przez obecnego ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza i jego zastępcę Pawła Bejdę.
"W przypadku tego typu maszyn kwota zakupu to zaledwie jedna trzecia ogólnego kosztu w całym cyklu życia produktu" - wyjaśnia rozmówca Onetu. "Skoro Polska zapłaciła 10 mld dol. za te 96 śmigłowców, to do tej kwoty trzeba będzie jeszcze doliczyć 20 mld dol. To jest suma nie do zniesienia przez nasz budżet. Ona po prostu zaora polską armię. Wydrenuje nas ze środków, które powinny iść na zupełnie inne cele" - ocenia.
Podkreśla, że "obecnie jesteśmy więc w sytuacji, w której budżet nie uniesie tak wielkiej liczby tych śmigłowców".