"Agresja na wschodniej granicy narasta. Żołnierze są atakowani nie tylko kamieniami, ale też butelkami z łatwopalną cieczą" - napisał w środę minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypomniał, że "dzięki zmianom w prawie żołnierze mają dziś jasne zasady użycia broni i pełną ochronę prawną". We wtorek w nocy w stronę polskich żołnierzy strzegących granicy poleciał tzw. koktajl Mołotowa. Nagranie ze zdarzenia udostępnił rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Liczba migrantów próbujących przekroczyć granicę polsko-białoruską się zwiększa.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w środę, że sytuacja staje się tam coraz bardziej niebezpieczna dla polskich funkcjonariuszy. Przypomniał, że w związku z tym zostały wprowadzone zmiany w prawie. Od jesieni 2024 roku obowiązują przepisy przygotowanej przez MON ustawy o wsparciu działań żołnierzy i funkcjonariuszy, której zasadniczym celem jest zwiększenie bezpieczeństwa służących na granicy.
"Agresja na wschodniej granicy narasta. Żołnierze są atakowani nie tylko kamieniami, ale też butelkami z łatwopalną cieczą. Każdy taki atak to atak na państwo polskie. Dlatego zmieniliśmy prawo – żołnierze mają dziś jasne zasady użycia broni i pełną ochronę prawną. Nie mogą się bać zdecydowanie reagować, gdy bronią Polski. Dziękujemy za Waszą służbę!" - napisał minister obrony narodowej.
Nagranym przykładem agresji wymierzonej w polskich żołnierzy podzielił się w środę w serwisie X rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
"Wczoraj po godzinie 22:00 na polsko-białoruskiej granicy niedaleko Czeremchy, funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze zostali zaatakowani przez osoby przebywające po drugiej stronie zapory. Na obrońców naszej granicy posypał się grad kamieni, a jeden z atakujących cisnął w ich kierunku koktajlem Mołotowa. Rzucona butelka rozbiła się na drodze, a rozlana ciecz zapłonęła. Na szczęście nikt nie został ranny" - napisał Dobrzyński, dodając, że do zdarzenia nie mogłoby dojść bez wiedzy i przyzwolenia służb białoruskich.