Niemal pół tysiąca razy wyjeżdżali strażacy do usuwania skutków wczorajszych i nocnych burz. Najwięcej pracy mieli na Dolnym Śląsku, a także w woj. kujawsko-pomorskim, wielkopolskim, śląskim i mazowieckim. W tym ostatnim regionie ranna została jedna osoba. Na Dolnym Śląsku zerwany został dach ze świetlicy wiejskiej oraz zniszczony cmentarz.

482 interwencje odnotowali strażacy w całym kraju w związku z wichurami i gwałtownymi burzami. Wieczorem i w nocy usuwali przewrócone drzewa i połamane gałęzie, a także wypompowywali wodę z zalanych budynków i dróg.

Do najpoważniejszej sytuacji doszło w Załężach-Eliaszach, w pow. makowskim, na Mazowszu. Około godz. 18:20 w wyniku silnego podmuchu wiatru kobieta została uderzona przez fragment zerwanego dachu budynku gospodarczego. Poszkodowaną Zespół Ratownictwa Medycznego zawiózł do szpitala w Ostrołęce. Na miejscu interweniowało 7 wozów strażackich PSP i OSP.

Strażacy usuwali głównie przewrócone drzewa i połamane gałęzie. Notowaliśmy też zgłoszenia związane z uszkodzeniem budynków mieszkalnych i gospodarczych - powiedział rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.

Nie były to masowe zdarzenia, jak to bywa przy tego typu ostrzeżeniach, więc można powiedzieć, że było umiarkowanie spokojnie - podkreślił.

Gradobicie, zerwany dach i podtopione ulice. Sytuacja na Dolnym Śląsku

Na Dolnym Śląsku bez prądu pozostaje prawie 1,9 tys. odbiorców. Skutki burzy są najbardziej dotkliwe w powiatach: wołowskim, legnickim, bolesławieckim, trzebnickim i lubińskim. Strażacy interweniowali tam około 180 razy.

Zgłoszenia dotyczyły przede wszystkim zalań domów jednorodzinnych, podtopień posesji, wyłomów, powalonych drzew i zerwanych gałęzi.

W Bolesławcu strażacy wypompowywali wodę z zalanych piwnic, w miejscowości Lasowice zerwany został dach ze świetlicy wiejskiej, a w Żmigrodzie podtopionych zostało kilka ulic.

Na zdjęciach, które otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM, widać między innymi skutki gradobicia w powiatach lubińskim i wołowskim.

"Lata pracy wyrzucone w błoto" - napisała reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej jedna z mieszkanek Wińska w powiecie wołowskim. Duży grad spadł też w innej miejscowości powiatu wołowskiego, Krzelowie. Zdjęcia stamtąd opublikowała na platformie X organizacja Sieć Obserwatorów Burz.

"Parę minut nawałnicy i tyle szkód" - przekazał burmistrz Ścinawy Krystian Kosztyła.

Jak zauważyła reporterka RMF FM Martyna Czerwińska, która jest na miejscu, wiele szkód odnotowują też rolnicy, którzy uprawiają ogórki.

"Uratował mnie cud"

Prace w Żmigrodzie w woj. dolnośląskim toczą się od samego rana. Mieszkańcy - jak relacjonuje dziennikarka RMF FM Martyna Czerwińska - porządkują podwórka, a służby - ulice i chodniki.

Dosłownie 20 minut cała ta burza trwała, zrobiło się ciemno. Wjechałem samochodem do garażu, dwie minuty po tym drzewo się zawaliło. Można powiedzieć, że cud mnie uratował - powiedział pan Jerzy.

"Czegoś takiego nigdy nie wdziałam"

Nawałnica zrujnowała ogrody, sady, pola uprawne i cmentarze.

Sołtys wsi Węglewo - Mieczysława Osak ze łzami w oczach opowiadała reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej o tym, z czym mierzą się dziś mieszkańcy.

Mam 77 lat i takiego czegoś nie widziałam. Ulicą płynęła rzeka. Wszystko mamy wymłócone. Najbardziej mi szkoda rolników: bób, kukurydza, zboże. Nie ma nic. Ludzie płakali, ja razem z nimi - mówi.

Jak dodaje, w Bychowie zniszczony został cmentarz. To jest coś strasznego. U nas w życiu czegoś takiego nie było - przyznaje sołtys.

Kolejne alerty

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał kolejne alerty przed intensywnymi burzami. Obowiązywać będą w północnej części kraju.