Wyglądem przypomina koper. Jest jednak od niego dużo większy, bo może osiągać nawet cztery metry wysokości. Może zagrażać zdrowiu i życiu. Co roku w sezonie wakacyjnym wraca problem barszczu sosnowskiego.
Pomimo niszczenia skupisk niebezpiecznej rośliny, chwast pojawia się ponownie w tych samych miejscach w wielu regionach Polski. Rośnie najczęściej wzdłuż brzegów rzek i jezior, na polach uprawnych, pastwiskach, ale także w ogrodach i parkach.
Roślina osiąga nawet cztery metry wysokości. Łodyga u góry ma kolor zielony, a na dole jest pokryta fioletowymi plamkami. Średnica liści dochodzi do 150 cm. Kwiaty składają się z pięciu białych centymetrowych płatków. Na jednej roślinie może być ich nawet kilkadziesiąt tysięcy. Owoce są barwy oliwkowej, gęsto owłosione - opisuje w rozmowie z Mariuszem Staszakiem z RMF MAXXX, Waldemar Zgliczyński z Wałbrzyskiej Palmiarni.
Gdy zauważymy roślinę, ważne jest by nie tylko jej nie dotykać, ale w ogóle się do niej nie zbliżać bez odpowiedniego ubrania, gdyż lotne olejki eteryczne wydzielające się z rośliny, może na skórę człowieka przenieś wiatr, a w połączeniu ze słońcem mogą wystąpić oparzenia skóry.
Kontakt z barszczem może skończyć się poparzeniami które są bolące, rozległe i długo mogą się goić.
Po kontakcie z barszczem Sosnowskiego, szybko rozwijają się objawy zapalne, obrzęk skóry, pojawiają się pęcherze. Charakterystyczne jest to, że te zmiany ustępują wolno i pozostawiają długo utrzymujące się przebarwienia. Dodatkowo, nasłonecznienie skóry i duża wilgotność sprzyjają reakcjom fotoalergicznym - tłumaczy dermatolog, Mirosława Lubińska.
Jeżeli mieliśmy styczność z tą toksyczną rośliną, należy niezwłocznie umyć ciało dużą ilością wody z mydłem, okryć i nie wystawiać skóry na słońce przez dwa, trzy dni. Jeśli pojawią się pęcherze, trzeba skontaktować się z lekarzem.
Jeżeli zmiany skórne nie są duże, rumień niewielki, wystarczy zastosować odpowiednie maści i leki przeciwhistaminowe, czasami wymagane jest podanie antybiotyków.
Barszcz Sosnowskiego potocznie zwany jest zemstą Salina, gdyż zaczęto go hodować w latach 50-tych, jako paszę dla bydła. Szybko jednak wycofano się z tego pomysłu, bo okazało się, że roślina jest toksyczna.
(mc)