„Jeżeli mamy porównać moje życie, które trwa od 12 lat, od drugiego przeszczepu, do tego życia na dializach - to można mówić o życiu i egzystencji. Po przeszczepie ja żyję. Normalnie funkcjonuję - praktycznie jak zdrowy człowiek” – mówi Anna Ogrodowicz. Pani Anna miała pięć lat, gdy wykryto u niej chorobę, przez którą nerki nie były w stanie normalnie pracować. Trafiła na dializy, potem przeszła dwa przeszczepy. „Życie na dializie to jedno wielkie ograniczenie - spożywanych płynów i kontaktów z rówieśnikami, podejmowania aktywności. Przede wszystkim podczas dializ jest brak energii. Natomiast po przeszczepie człowiek wraca do życia i nadrabia to, czego nie mógł robić na dializach” – podkreśla Anna Ogrodowicz.
Adam Górczewski: Jak wygląda pani życie po przeszczepie? W jakikolwiek sposób różni się od życia ludzi, którzy nigdy w życiu nie mieli żadnego przeszczepu?
Anna Ogrodowicz: Jeżeli mamy porównać moje życie, które trwa od 12 lat, od drugiego przeszczepu, do tego życia na dializach - to można mówić o życiu i egzystencji. Po przeszczepie ja żyję. Normalnie funkcjonuję - praktycznie jak zdrowy człowiek. Oprócz tego, że co trzy, cztery miesiące jeżdżę na kontrole. Pobranie krwi, badania. Takie najprostsze. Wzięcie paru tabletek w ciągu dnia. Pracuję, spotykam się ze znajomymi, uprawiam sport.
Kiedy był pierwszy przeszczep?
W 1996 roku - miałam 9 lat. Był to przeszczep rodzinny. Dawcą został tata. Drugi przeszczep był w 2003 roku. Już od 12 lat z drugą przeszczepioną nerką funkcjonuję bardzo dobrze.
Dlaczego potrzebne były te przeszczepy?
Historia całej choroby zaczyna się bardzo banalnie. Jako niespełna 5-letnie dziecko wyczułam na swojej głowie guz, dosyć duży, podłużny. Zaciekawiona tym odkryciem, pobiegłam do mamy. Mama, jak to mama, powiedziała, że jestem bardzo żywym dzieckiem, że na pewno gdzieś się uderzyłam i że do wesela się zagoi. Natomiast guz nie zniknął. Powiększał się, twardniał. Zaniepokojona mama razem z moją babcią wzięła mnie do lekarza i tam się okazało, że ten guz to wybijające węzły chłonne. W wyniki tego, że migdałki są już przerośnięte, ropne, doszło do zainfekowania nerek.
Dlaczego wykonano drugi przeszczep?
Drugi przeszczep był jakby konsekwencją nawrotu choroby, tej, na którą zachorowałam mając 5 lat. To nie był odrzut. Nerka się przyjęła. Natomiast po dwóch i pół roku od przeszczepu rodzinnego nastąpił nawrót mojej podstawowej choroby w tej przeszczepionej nerce.
Czyli ta sama nerka była przeszczepiona?
Ja swoje nerki mam. Co prawda one już są w zaniku. Na USG ich już nie widać. Natomiast jedną nerkę pobrano od taty, przeszczepiono mnie. Potem tę nerkę usunięto. Powróciłam na dializę i podczas kolejnego przeszczepu znów przeszczepiono jedną nerkę.
Czy są jakiekolwiek minusy tego, że człowiek ma przeszczepioną nerkę?
Nie. Nie wiem, jak inni przechodzą dializę. Ja przechodziłam ją bardzo kiepsko, ale być może są ludzie, którzy na dializie funkcjonuję również w miarę dobrze. Natomiast dla mnie przeszczep był powrotem do życia. Oczywiście minusem jest świadomość, że tata też już jednej nerki nie ma. Ja jej też nie mam, w pewien sposób ten narząd został zmarnowany. Myślę, że tata i ja się nad tym nie zastanawiamy. Nie mieliśmy wpływu, co się z tą nerką stanie. Czy ja przyjmę tą nerkę, czy ją odrzucę. Natomiast korzyści zdecydowanie są dużo większe i myślę, że osoba która się waha, czy zostać dawcą - myślę tutaj głównie o przeszczepach rodzinnych - nie musi się obawiać. Mój tata żyje bez nerki zupełnie normalnie.
Czy pani tata i pani macie jakiekolwiek ograniczenia? Oprócz tego, że oczywiście przechodzicie badania co jakiś czas.
Wręcz odwrotnie. Dużo ograniczeń to życie na dializie. To jedno wielkie ograniczenie - spożywanych płynów i kontaktów z rówieśnikami, podejmowania aktywności. Przede wszystkim podczas dializ jest brak energii. Natomiast po przeszczepie człowiek wraca do życia i nadrabia to, czego nie mógł robić na dializach. Co trzy, cztery miesiące są badania kontrolne. Zupełnie bezbolesne, bo to są badania takie standardowe - jak pobranie krwi. Przyjmowanie tabletek. Tata również co jakiś czas powinien poddawać się badaniom kontrolnym i to jest wszystko.
Cieszycie się życiem.
Tak. Żyjemy jak normalni i zdrowi ludzie. Takie mamy zalecenia od lekarza, żeby powrócić do normalnego życia. Myślę, że może nawet żyjemy bardziej aktywnie niż przeciętny człowiek. Nadrabiając to, czego nie mogliśmy dokonywać na dializach.