Pacjenci mówią o nim z przerażeniem, a dentyści słuchają ze zdziwieniem. Mity o leczeniu kanałowym przekazywane na forach internetowych czy w codziennych rozmowach mogą wzbudzić obawy. Czy słusznie powstrzymują nas przed wizytą w gabinecie? Dentysta odpowiada na pytania pacjentów.
To MIT. Leczenie kanałowe stosujemy, gdy infekcja obejmie unerwioną tkankę we wnętrzu zęba. Zwykle jest to konsekwencja próchnicy, a dzieje się tak, kiedy bakterie przedostaną się przez zniszczone szkliwo i zębinę, docierając w głąb zęba. Następstwem jest silny ból, może być pulsujący, rwący, może również dawać o sobie znać tylko w nocy, ale też nawracać przy schylaniu się czy ruchu głową.
Bólu zęba nie można bagatelizować. Bakterie zainfekowały tkanki i choroba może się pogłębiać. W tym, że ząb sam przestanie boleć jest ziarenko prawdy. Tak się dzieje, gdy nerwy ulegną zniszczeniu, ale - wbrew pozorom - infekcja trwa nadal. To bardzo niebezpieczne. Jak najszybciej zgłośmy się do gabinetu. Dentysta oczyści ząb, założy odpowiednie leki i wypełni kanały korzeniowe. Na tak przygotowanym zębie, możemy odbudować koronę - przestrzega lek. stom. Aleksander Gajos, endodonta.
To MIT. Ból pojawia się, gdy stan zapalny obejmuje unerwioną miazgę. Leczenie, zależnie od możliwości, polega na jej usunięciu, wtedy mówimy o tzw. opracowaniu kanałów korzeniowych. To prowadzi do likwidacji źródła infekcji oraz bodźców bólowych, co w efekcie skutkuje ustąpieniem dolegliwości.
Sama procedura jest prowadzona w znieczuleniu, więc jedyne, co możemy odczuwać to wrażenia sensoryczne, jak nacisk, zmiana temperatury, dotyk narzędzi i rąk stomatologa. Po zabiegu możemy odczuwać leki ból przez kilka-kilkanaście godzin, który jest efektem stanu zapalnego, ale on powinien teraz szybko zanikać. W takich przypadkach zalecane są leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, jak np. ibuprofen.
To MIT. Historia leczenia kanałowego pewnie sama dała początku wielu mitom. Nie jest to jednak współczesne odkrycie, a sięga aż dwa wieki wstecz. Pierwszy zabieg przeprowadził amerykański wynalazca Edward Maynard, który na co dzień zajmował się... udoskonalaniem broni palnej. Co wymyślił? Zastosował on sprężynkę z zegarka do oczyszczenia kanału zębowego z zainfekowanej miazgi.
Dzisiaj mamy sporo bardziej precyzyjnych narzędzi, które umożliwiają dokładne oczyszczenie kanałów korzeniowych i uratowanie zęba przed ekstrakcją. Do dzisiaj natomiast jest stosowana gutaperka. To naturalna substancja roślinna, podobna do kauczuku, pozyskiwana z drzewa gutaperkowca. Najważniejszą jej cechą jest biozgodność, nie ulega rozpuszczaniu w płynach ustrojowych i szczelnie wypełnia kanał zębowy. W leczeniu jest uzupełniana preparatami m.in. antybakteryjnymi, ale i takimi, które pozwolą uwidocznić wypełnienie na zdjęciu RTG. To ważne, żeby dentysta mógł ocenić czy kanał jest dobrze opracowany. Dziesiątki lat stosowania leczenia kanałowego pokazały dobitnie: leczenie zmniejsza ryzyko nowotworów, a jego brak - zupełnie odwrotnie - zwiększa szansę zachorowania.
To MIT. Leczenie kanałowe można wykonać w kilkadziesiąt minut. Wszystko jednak zależy od indywidualnej specyfiki przypadku i pacjenta. Dostępne dzisiaj metody diagnostyki oraz leczenia dają możliwość przeprowadzenia zabiegu ednodontycznego w jednym dniu.
Sam zabieg składa się z kilku etapów, są to m.in. diagnostyka RTG przed i po zabiegu, opracowanie korony, zbadanie długości kanałów za pomocą endometru, oczyszczenie kanałów, czyli usunięcie zainfekowanej miazgi i odkażenie, potem następuje wypełnienie wspomnianą gutaperką i odbudowa korony zęba. Cała procedura wymaga dużej precyzji, dlatego też coraz częściej wykorzystuje się mikroskopy endodontyczne, które zapewniają nawet 25-krotne powiększenie.
To MIT. Infekcja miazgi może być poważnym zagrożeniem dla mamy i dziecka, stąd istotne jest rozważenie wszelkich za i przeciw. Jednym z czynników, którego najbardziej obawiają się pacjentki jest promieniowanie rentgenowskie. Czy jednak jest się czego bać?
Przy leczeniu kanałowym wykonujemy zdjęcia RTG punktowo pojedynczego zęba lub zębów, jest to promieniowanie niskodawkowe i sterowane komputerowo, dodatkowo stosuje się osłonę w postaci ołowianego fartucha na korpus pacjenta - uspokaja dr Gajos.
Infekcja w głębi zęba to otwarte drzwi dla bakterii do naszego organizmu. Nieleczony stan zapalny może prowadzić do powstania ropni, bardziej rozległych infekcji okołowierzchołkowych, ale też powikłań w obrębie układu sercowo-naczyniowego, obciążenie nerek i nawet komplikacje neurologiczne. Przed planowaną ciążą najlepiej jest wybrać się do dentysty i wyleczyć wszystkie zęby, które mogłyby nastręczać później kłopotów.
To MIT. Celem leczenia kanałowego jest zapobiegnięcie konieczności ekstrakcji zęba. Choć technika protetyczna bardzo się rozwinęła w ostatnich latach, to ludzkie szkliwo jest wciąż niedoścignionym ideałem.
Brak miazgi faktycznie sprawia, że ząb może być trochę bardziej kruchy i mniej odporny na działanie czynników zewnętrznych, jednak przy odpowiedniej higienie i właściwej odbudowie korony będzie on nam służył niemal tak samo długo, jak zęby własne. Nie nalegajmy pochopnie na ekstrakcję, a dopiero po diagnostyce i rozmowie z dentystą, będziemy mogli podjąć stosowną decyzję. Endodoncja powstawała właśnie po to, by umożliwić ratowanie zębów przed wyrwaniem! - przekonuje stomatolog.
Przy infekcjach miazgi mogą wystąpić pewne komplikacje, jednak nie powinniśmy się nimi zrażać. Jedną z nich są zmiany okołowierzchołkowe, do których trudno się dostać od strony korony zęba. Co wtedy robić?
W takich przypadkach stosuje się niewielki zabieg chirurgiczny zwany apektomią i jest to usunięcie wierzchołka korzenia od strony kości szczęki lub żuchwy. Przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym i czasami może być konieczny, by w pełni powrócić do zdrowia - radzi lek. stom. Aleksander Gajos.
Priorytetem współczesnej stomatologii jest zachowanie własnych zębów, w dobrym zdrowiu i kondycji przez możliwie najdłuższy czas. To od nas zależy, czy spotka nas leczenie kanałowe. Jak go uniknąć? Odpowiedź jest prosta: regularnie zgłaszając się na kontrole do dentysty.