Coraz więcej osób choruje na boreliozę. Od początku tego roku w Polsce potwierdzono już ponad siedem i pół tysiąca przypadków tej przenoszonej przez kleszcze choroby. Dla porównania: w ubiegłym roku, w analogicznym okresie, zachorowań było o ponad trzy tysiące mniej.
Zdaniem lekarzy, więcej przypadków boreliozy to efekt tego, że kleszczy jest coraz więcej, a po przerwie spowodowanej pandemią dużo czasu teraz latem spędzamy w parkach, lasach, na działkach i jeżdżąc na rowerze. Takie aktywności zwiększają ryzyko, że ukąsi nas kleszcz.
Powinniśmy szczególnie uważać tam, gdzie mamy kontakt z roślinnością. Kleszcze nie biegają, nie skaczą, my je zgarniamy. One są przygotowane, gdy wyczuwają zbliżający się ciepły kształt i pozwalają się zgarnąć. Gdy jeździmy rowerem albo biegamy potrącając krzaki, możemy zgarnąć kleszcza - tłumaczy specjalistka chorób zakaźnych profesor Joanna Zajkowska.
Jeśli kleszcz nas ukąsi, powinniśmy go usunąć, zdezynfekować skórę, a następnie uważnie obserwować miejsce ukąszenia. Jeśli pojawi się rumień, świadczy to o boreliozie. Jeśli w ciągu miesiąca po ukąszeniu poczujemy się gorzej, będziemy mieć gorączkę, ból głowy, zmiany w samopoczuciu, powinniśmy się skontaktować z lekarzem.
Kleszcze zazwyczaj są na krzewach i w trawach, maksymalnie na wysokości półtora metra. Lekarze radzą, by na dłuższy spacer do lasu czy parku zakładać teraz jasne, szczelne ubrania. Na nich łatwiej i szybciej zauważymy kleszcza.