34-letnia mieszkanka Teksasu, niemal straciła życie z powodu rzadkiego zespołu Stevensa-Johnsona (SJS) – ciężkiej reakcji alergicznej. Początkowo jej objawy były ignorowane przez lekarzy, co doprowadziło do utraty wzroku i długotrwałej hospitalizacji. Dziś, po intensywnej rehabilitacji, kobieta dzieli się swoją historią na łamach magazynu People, by zwiększyć świadomość na temat SJS i rzadkich chorób.
W listopadzie 2021 roku Kara Carpenter wybrała się z bratem na biwak w Górach Ouachita w Arkansas. Po kilku dniach zaczęła odczuwać silny ból, gorączkę i osłabienie. Początkowo lekarze zdiagnozowali u niej infekcję dróg moczowych i odesłali ją do domu. Jednak objawy szybko się nasiliły - pojawiły się pęcherze na skórze, silne zapalenie oczu i potworny ból: Czułam jakby moje oczy płonęły - wspomina Carpenter.
Jej stan pogarszał się, aż całkowicie straciła wzrok i trafiła na oddział intensywnej terapii.
Po kilku dniach lekarze postawili diagnozę - zespół Stevensa-Johnsona (SJS), czyli rzadka i śmiertelnie groźna reakcja alergiczna na leki, atakującą błony śluzowe, skórę i narządy wewnętrzne.
Kobieta została przetransportowana do centrum urazowego, gdzie przeszła operację oczu i spędziła prawie miesiąc na oddziale intensywnej terapii. Wprawdzie odzyskała wzrok, ale wciąż zmagała się z silnym bólem.
Po wyjściu ze szpitala Carpenter rozpoczęła intensywną rehabilitację. Pomimo postępów, w 2023 roku doszło do nawrotu choroby i diagnozy reumatoidalnego zapalenia stawów, co spowodowało kolejne reakcje alergiczne na leki.
Dziś, mając 34 lata, Carpenter dzieli się swoją historią w mediach społecznościowych, by zwiększyć świadomość na temat SJS i innych rzadkich chorób. Planuje również napisać książkę o swojej walce z chorobą.
Źródło: People