Dwadzieścia dwa lata temu przeszedł przeszczep serca. Leki zmniejszające ryzyko odrzucenia zniszczyły mu nerki. Od czterech lat trwały starania o ich zamianę. Mimo blisko stu pięćdziesięciu prób zgodności, żaden organ nie nadawał się do przeszczepu. 56-letni Tomislav Pranić był skazany na śmierć. Życie uratowali mu lekarze z Wrocławia, którzy zastosowali rzadką terapię odczulania – usunięcia przeciwciał, które odrzucały przeszczep, dzięki czemu dawcą nerki mogła zostać żona.

Pan Tomislav i jego żona /Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu /

Tomislav Pranić, z pochodzenia Chorwat, mieszka niedaleko Bolesławca na Dolnym Śląsku. Uciekł z byłej Jugosławii w czasie wojny. Dwadzieścia dwa lata temu wskutek powikłań po grypie miał przeszczepione serce.

Pan Tomislav przez wiele lat był leczony lekami immunosupresyjnymi. Te leki uszkodziły nerki i doprowadziły do ich niewydolności. Potem przez cztery lata był leczony nerkozastępczo w programie hemodializ, które znosił bardzo źle. Mężczyzna odczuwał silny ból. Nie mógł wstać, nie mógł samodzielnie przejść pięćdziesięciu metrów. Cztery razy w tygodniu przez ponad cztery godziny musiał być dializowany. Szybko został zgłoszony do przeszczepu. Wszyscy dawcy byli odrzucani. Również próba krzyżowa z żoną była zła. Po bardzo skomplikowanych badaniach immunologicznych dowiedzieliśmy się, że klasa przeciwciał pacjenta jest taka, którą powinno dać się łatwo usunąć. Zdecydowaliśmy się na odczulenie i przeszczep od żywego dawcy - mówi Dorota Kamińska z Kliniki Nefrologii i Medycyny Transplantacyjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.  

Proces odczulania trwa około tygodnia. Taki zabieg musi być zaplanowany. Przeszczepów od zmarłego dawcy nie da się zaplanować, dlatego w tej sytuacji ważne było by znaleźć osobę gotową oddać organ. Żyjący dawca, niekoniecznie rodzinny, jest jedynym rozwiązaniem dla takich pacjentów. W przypadku 56-latka dawcą została jego żona.

Nie miałam żadnych wątpliwości. Wiedziałam, że w którymś momencie przeszczep nerki będzie konieczny. Nie widziałam jednak szansy, żeby ten pomysł zrealizować. Tutaj we Wrocławiu okazało się, że mogę być dawcą. Jesteśmy najlepszym przykładem, że przeszczepy, nawet te skomplikowane, ratują życie i warto do nich dążyć - mówi Katarzyna Pranić, żona pacjenta i dawca nerki.

Pacjentów w podobnej sytuacji jest wielu. Próbujemy znaleźć dla nich rozwiązanie. Szukamy przeszczepów krzyżowych, próbujemy także wykonywać badania czy ich także można odczulić - dodaje doktor Dorota Kamińska.

Dziś para czuje się dobrze. Pan Tomislav i jego żona planują upragnione wakacje, oczywiście w Chorwacji.

Przy tej okazji lekarze podkreślają, że przeszczepów od żywych dawców w Polsce jest wciąż za mało. To zaledwie 4 proc. takich zabiegów, czyli około pięćdziesięciu rocznie - przyznają specjaliści z USK we Wrocławiu. Procedura odczulania mogłaby pomóc, muszą się jednak znaleźć także chętni dawcy.

APA